EduZabawy.com

Postaw nam kawę:

 

Postaw nam kawę

 

Newsletter

Zapisz się na newsletter aby otrzymywać pomocne materiały dydaktyczne raz na dwa tygodnie.

Polub nas:

Reklama:

Lektura: Asiunia – streszczenie szczegółowe

Szczegółowe streszczenie lektury to klucz do głębszego zrozumienia treści i kontekstu dzieła, co jest niezmiernie przydatne podczas egzaminów, sprawdzianów i kartkówek. Daje ono możliwość dostrzeżenia subtelności, zrozumienia motywów postaci oraz ukazuje relacje pomiędzy wydarzeniami, co często stanowi istotną część pytań egzaminacyjnych. Opanowanie takiego streszczenia pozwala nie tylko na dokładne przyswojenie materiału, ale również pomaga w analizie i interpretacji przeczytanej lektury.

Podczas II wojny światowej, na ulicach okupowanej Warszawy, młoda Asiunia, która później miała stać się panią Joanną, żyje w bloku z rodzicami i rodzeństwem (Markiem, Przemysławem, Krzysztofem, Tomaszem, Ewą i Danutą). W dniu jej piątych urodzin, po otrzymaniu prezentów od licznej rodziny, starszy brat uczy ją na pamięć adresu ich domu – to przecież bardzo ważne, gdyby kiedykolwiek się zgubiła. Jednakże, żadne z nich nie przypuszcza, jak szybko ta nauka okaże się niepotrzebna.

Nagle, bez ostrzeżenia, niemieccy żołnierze zjawiają się, aby zabrać matkę Asiuni. W tym czasie, dziewczynka jest u sąsiadów, bezpieczna, ale sama. Gdy wojskowy samochód odjeżdża, rozpoczyna się pełna niepewności podróż Asiuni. Zostaje rozdzielona z rodzeństwem, gdyż w tych mrocznych czasach wojny nie ma nikogo, kto mógłby zaopiekować się nimi wszystkimi naraz.

Pierwsze schronienie Asiunia znajduje w domu na ulicy Filtrowej. Mieszka tam z trzema nieśmiałymi paniami oraz z Elą, małą dziewczynką, na którą te panie często się złościły. Dni spędzały w przedszkolu, ale noce, pełne strachu i niepokoju, musiały spędzać w piwnicy, ukrywając się przed bombardowaniami.

Kolejnym domem Asiuni staje się miejsce na ulicy Alberta, pod opieką cioci Oli. Choć nie jest jej prawdziwą ciotką, Asiunia z radością zwraca się do niej tym tytułem. Ciocia Ola jest uosobieniem radości i optymizmu – pełna humoru, uśmiechu i często bawi się w Tygrysa, co sprawia, że Asiunia zaczyna nazywać ją „ciocią Tygrysem”. Gdy nadejdzie ciepła wiosna i Wielkanoc, ciocia Ola zapewnia Asiuni lekkie, letnie ubrania – sukienkę i sandałki.

Wreszcie, po jakimś czasie, Asiunia przeprowadza się do małego letniskowego domku, wynajętego przez jej babcię. Rodzeństwo jest wreszcie razem. Jednak ich spokój nie trwa długo. Pewnego dnia, starsi bracia Asiuni, będący harcerzami, ogłaszają, że muszą iść do Warszawy, aby walczyć w powstaniu. Mimo sprzeciwu babci, chłopcy wyruszają, ale szybko wracają, gdyż niemieccy żołnierze pilnują wszystkich mostów, uniemożliwiając dostęp do miasta.

Na koniec, pewnego letniego dnia, gdy Asiunia biega po polu, odkrywa mały dołek, który staje się jej schronieniem przed hałasującym wiatrem. Tam, w dołku, znajduje ją jej brat Przemek, który przerzuca ją przez ramię i biegnie z nią do schronu – to nalot. W piwnicy sąsiadów zebrali się wszyscy mieszkańcy, z wyjątkiem babci Tosi i Marka. Wszyscy zaczynają się martwić, zastanawiając się, co mogło się z nimi stać, kiedy nagle drzwi otwierają się i schodzą po nich babcia Tola oraz Marek, niosący wielki garnek. Okazuje się, że podczas nalotu babcia była zajęta gotowaniem klusek. Nie mogąc zostawić tak smacznego dania, postanowiła je dokończyć, zanim przyłączyła się do innych w schronie.

W czasie II Wojny Światowej, rodzinie Asiuni zdarzył się kolejny dramat. Pewnego dnia, niemieccy żołnierze niespodziewanie zjawili się przy ich domku, wyrzucając wszystkich na zewnątrz. To samo robili ze wszystkimi domostwami w pobliżu, zmuszając mieszkańców do tworzenia wielkiego pochodu. Żołnierze krzyczeli, zmuszając wszystkich do szybkiego marszu. Jednak ciocia, niosąca małego Tomka i babcia z chorą nogą, nie mogły iść tak szybko. Do tego dochodziła Asiunia, która płakała, mówiąc, że bolą ją nogi. Ta sytuacja sprawiła, że rodzina znalazła się na samym końcu pochodu. Krzyki żołnierzy wypełniały powietrze, ale babcia pokazała im swoją chorą nogę w ortopedycznym bucie, Tomka na rękach u cioci oraz płaczącą Asiunię. Zaskakująco, żołnierz machnął ręką i poszedł dalej, zostawiając rodzinę w rowie.

Rodzina obserwowała jak oddala się pochód, w chmurze kurzu. Choć byli szczęśliwi, że nie musieli iść dalej, znów zostali bez domu. A nadchodził wieczór. W końcu, przyjęła ich pewna miła pani, ale kolejny nalot sprawił, że musieli schować się w jej piwnicy.

Kilka dni później, nadeszły wieści, że Rosjanie dotarli do Warszawy. Ludzie byli pełni nadziei, myśląc, że wreszcie stolica odzyska wolność. Jednak Rosjanie zatrzymali się na brzegu Wisły, a w mieście wciąż trwało Powstanie. Rodzina Asiuni postanowiła wrócić do domku w Aninie, mimo iż był on bardzo zniszczony. Był to jedyny dom, który im pozostał. Babcia powiedziała, że muszą tam czekać na Stacha, tatę Asiuni. Postanowili więc załatać dziury w ścianach, posprzątać i próbować dalej żyć.

Od czasu do czasu, wędrowcy przekazywali im informacje o sytuacji w Warszawie. Słowa „Warszawa umiera” były jak echo, które z bólem odbijało się od ścian ich domu. Gdy nadeszła zima, rodzina stanęła przed kolejnym problemem – dzieci nie miały ciepłych ubrań. Trudności zdawały się nie mieć końca, ale rodzina Asiuni trwała dalej, z nadzieją i determinacją, starając się przetrwać.

Zima była surowa i domek w Aninie, mimo iż był ich domem, nie był w stanie zapewnić odpowiedniego schronienia przed zimnem. W domu znajdowała się tylko jedna malutka kuchenka, na której można było rozpalić ogień. Bracia Asiuni przynosili drewno, jednak było go zawsze zbyt mało, by skutecznie ogrzać całe mieszkanie. Dodatkowo, zapasy żywności malały z dnia na dzień. Babcia zmuszona była gotować gorzką kawę z żołędzi i czarną zupę z fasoli, aby choć w jakimś stopniu zaspokoić głód rodziny. Ciocia Lunia, starając się pomóc, spruła swoją kamizelkę, by zrobić z niej ciepły sweter dla Asiuni.

Pewnego dnia do domu zawitali rosyjscy żołnierze, dla których babcia ugotowała zupę. W zamian żołnierze zostawili suchary i konserwę z tłustym mięsem. Niemniej jednak, były to tylko chwilowe ukojenia. Jedzenia wciąż nie było wystarczająco.

Pewnego mroźnego wieczoru, ciocia Ola pojawiła się w drzwiach, trzymając coś, co na pierwszy rzut oka wyglądało jak niemowlę. Po chwili jednak okazało się, że były to zawinięte w chustki produkty spożywcze. Babcia wytłumaczyła Asiuni, że ciocia musiała ukrywać jedzenie, udając, że nosi dziecko, bo w czasie wojny wielu ludzi chciałoby je zabrać, ale niemowlęcia już nie.

Najtrudniejsza sytuacja dotyczyła jednak braci Asiuni. Pomimo, że byli nastolatkami, musieli pracować jak dorośli, aby zarobić jakiekolwiek pieniądze. Zimno i ciężka praca doprowadziły do ich choroby, a w domu brakowało zarówno lekarstw jak i opatrunków. Rodzina podjęła decyzję o przeniesieniu się do domu cioci Oli, w miejscowości Stoczek.

Przejazd jednak wymagał przepustki. Babcia zapłaciła rosyjskiemu kierowcy ciężarówki wojskowej, aby przewiózł ich wszystkich. Jednak na skrzyżowaniu dróg, inni żołnierze kazali im wysiąść, a samochód odjechał, pozostawiając ich na śniegu. Mimo trudności, udało się wynająć wóz z koniem. Woźnica naładował wóz słomą, żeby podróżującym było cieplej, i tak rozpoczęła się ich nowa podróż.

W Stoczku, ciocia Ola przyjęła ich z otwartymi ramionami. Dom cioci Oli nie był zwykłym domem – stał się domem dla setek dzieci, które z różnych przyczyn nie mogły wrócić do swoich rodzinnych domów. Ciocia Ola nie tylko zapewniła im schronienie, ale również stworzyła dla nich szkołę, a nawet teatr. Dzięki niezwykłej sile ducha i pomocy innych ludzi o wielkich sercach, ciocia Ola regularnie zdobywała dla swoich podopiecznych jedzenie i opał.

Gdy w końcu nadeszła wiosna, wszyscy zauważyli z ulgą, że wojna zbliża się ku końcowi. Każde dziecko w domu cioci Oli czekało na powrót swoich rodziców. I w końcu nadszedł ten szczęśliwy dzień, kiedy do drzwi domu cioci Oli zapukał tata Asiuni. Właśnie wrócił z wojny. Przybycie taty Asiuni wypełniło dom radością i nadzieją, że może teraz, kiedy wojna się kończy, także inni rodzice dzieci znajdujących schronienie u cioci Oli wrócą do swoich pociech.

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *