Krzysztof Teodor Toeplitz
POCZĄTKI KINA
Bracia Lumière1, którzy przeszli do historii uważani za ojców dzisiejszej sztuki filmowej, nie traktowali swego wynalazku zbyt poważnie. Sposób, w jaki się do niego odnosili, niewiele miał wspólnego z poglądami późniejszych pionierów filmu i stawiał ich raczej w rzędzie tych wszystkich eksperymentatorów i wynalazców, którzy w kinematografie2 widzieli bardziej zabawkę niż zadatek na nową sztukę.
O tym, że z kinematografu powstać może sztuka, bracia Lumière nie chcieli nawet pomyśleć. Co więcej, skłonni byli uważać każdego, komu myśl taka mogła powstać w głowie, za niepoprawnego marzyciela lub szaleńca. Tak przynajmniej wynika ze wspomnień takiego właśnie „szaleńca”, który zachwycony wynalazkiem Lumière’ów, udał się do nich, aby odkupić ich patent.
Poszedłem do Augusta Lumière’a – wspominał później Georges Méliès3 – i zaproponowałem mu kupno jego wynalazku. Dawałem mu dziesięć, dwadzieścia, pięćdziesiąt tysięcy franków. Ale Lumière nie chciał mnie nawet słuchać. Młody człowieku – powiedział – ma pan szczęście, że mój wynalazek nie jest na sprzedaż, ponieważ doprowadziłby on pana do ruiny. Być może uda się wykorzystać go jeszcze przez jakiś czas jako ciekawostkę naukową, ale nie ma on żadnej wartości handlowej.
Na szczęście Georges Méliès nie dał się wówczas przekonać ojcu kinematografii. Historia filmu zyskała w osobie Mélièsa człowieka, który tchnął nowe życie, nadał nowy sens i znaczenie nieszkodliwej „ciekawostce naukowej”.
W krajach takich jak Francja, Anglia i Ameryka istniały w XIX wieku dziesiątki zespołów teatralnych, które rzadko kiedy mogły poszczycić się własną salą do przedstawień. Zespoły te pragnęły dostarczyć prostemu widzowi sensacji, łez i rozrywki. Ich widzowie domagali się przede wszystkim akcji, zdarzeń mrożących krew w żyłach, nie gardzili również fantazją, sztuczkami magicznymi lub niewymyślnymi a wzruszającymi historyjkami o niewinnych sierotach.
Wymaganie, aby wszystko na scenie było „jak żywe”, przy którym nieugięcie obstawała publiczność ludowych teatrów, zmuszało reżyserów do poszukiwania wciąż nowych sztuczek, chwytów, zdolnych zaspokoić to żądanie. A więc nie wystarczała jedynie dekoracja, zresztą zazwyczaj skromna, ze względu na trudności transportu. Trzeba było dodatkowo posługiwać się tłami malowanymi na płótnie. Ale i to nie zaspokajało głodu widowni. Z czasem na scenie pojawiać się zaczęły „prawdziwe” pociągi i żywe zwierzęta, choćby tak dzikie jak lwy, odgrywające szczególnie wielką rolę w sztukach, których akcja toczyła się w starożytnym Rzymie. Jeden z reżyserów pokazał nawet eksplozję i pożar na statku płynącym po Tamizie.
Jest więcej niż pewne, że gdyby Méliès nie spędził pierwszych lat swojej kariery właśnie w takim teatrze, nigdy nie zachwyciłby się filmem i nie dostrzegłby w nim cudownego instrumentu, za pomocą którego znacznie szybciej, łatwiej i lepiej rozwiązać można te wszystkie problemy, nad jakimi się głowił, gdy pracował w teatrze.
Na podstawie: Krzysztof Teodor Toeplitz, Kino dla wszystkich, Warszawa 1964.
1 Bracia Lumière (wym. lumjer) – August i Louis, wynalazcy kinematografu.
2 Kinematograf – aparat filmowy umożliwiający rejestrację i projekcję na ekranie ruchomych obrazów.
3 Georges Méliès (wym. żorż meljes) – reżyser teatralny, aktor, magik-iluzjonista.
[447 wyrazów]
0 komentarzy