inne materiały dla tej lektury:
Poniżej znajdziesz szczegółowe streszczenie lektury „Syzyfowe prace” z podziałem na rozdziały.
Przed kartkówką i sprawdzianem zapoznanie się z treścią szczegółowego streszczenia lektury „Syzyfowe prace” może przynieść uczniom wiele korzyści. Oto kilka powodów, dlaczego takie przygotowanie może być pomocne:
1. Pełniejsze zrozumienie treści: Szczegółowe streszczenie lektury pozwala uczniom na bardziej kompleksowe zrozumienie treści, zarówno jeśli chodzi o fabułę, jak i główne tematy i wątki. Dzięki temu będą mieli lepszą orientację w treściach lektury i będą w stanie bardziej świadomie analizować pytania kartkówkowe lub sprawdzianowe.
2. Pogłębiona analiza postaci i motywów: Streszczenie pomaga uczniom w zgłębianiu postaci i ich roli w powieści. Poznanie charakterystycznych cech bohaterów oraz ich motywacji umożliwia lepsze zrozumienie ich działań i decyzji. To może być szczególnie przydatne przy analizie postaci na kartkówce lub sprawdzianie.
3. Wyłapanie istotnych szczegółów: Czytając szczegółowe streszczenie, uczniowie mogą zauważyć istotne szczegóły, które mogą być przydatne podczas testu. Mogą to być ważne cytaty, kluczowe zdarzenia czy symboliczne elementy. Dzięki temu uczniowie będą mogli lepiej odwoływać się do tekstu podczas odpowiadania na pytania.
4. Zapamiętywanie faktów i chronologia wydarzeń: Streszczenie pomaga w utrwaleniu faktów i chronologii wydarzeń przed kartkówką lub sprawdzianem. Uczniowie będą mieli szerszy obraz dotyczący kolejności zdarzeń, co ułatwi im pamiętanie ważnych informacji i właściwe umiejscowienie ich w czasie.
5. Rozwój umiejętności interpretacyjnych: Streszczenie lektury może być również narzędziem do rozwijania umiejętności interpretacyjnych uczniów. Analiza głównych wątków, motywów i symboli zawartych w streszczeniu pomoże uczniom w praktykowaniu umiejętności interpretacji tekstu. To może być przydatne podczas rozwiązywania pytań, które wymagają głębszej analizy i refleksji.
Rozdział 1
Marcin Borowicz został zaprezentowany w wieku ośmiu lat w wieczór 4 stycznia, gdy jego rodzice odwozili go do szkoły w miejscowości Owczary. Chłopiec wyróżniał się tęgą posturą oraz czarnymi oczami. Jako jedynak, Marcin nigdy wcześniej nie był oddzielany od rodziców i domu, dlatego wszyscy bardzo przeżywali zbliżający się moment rozstania. Po dotarciu przed szkołę, nauczyciel Ferdynand Wiechowski oraz jego żona Marcjanna z Pilaszów powitali nowego ucznia. Następnie wszyscy udali się do mieszkania nauczyciela.
W pokoju chłopiec zauważył obecność skórzanego bata, zwanego „dyscypliną”, co wywołało w nim przerażenie. Wszyscy pragnęli, aby Marcin był pilnym uczniem, gdyż uważali, że dzięki edukacji stanie się „chlubą” rodziny. Wkrótce do pokoju weszła Józia, dziewczynka wychowująca się i ucząca u państwa Wiechowskich. Pani Marcjanna określiła ją jako „siostrzenicę księdza”. Podczas gdy służąca Małgośka parzyła herbatę, pan Borowicz uzgodnił z nauczycielką, ile plonów powinien przeznaczyć na pokrycie kosztów wychowania i edukacji Marcina. Chłopiec był świadkiem całej rozmowy.
Rodzice targowali się z Wiechowskimi w sprawie ceny za wychowanie i wykształcenie Marcina. Ponieważ rodzice chłopca nie byli zamożni, zdecydowali się oddać go pod opiekę nauczyciela. Marcin był zdruzgotany, gdyż rozmowa ta uświadomiła mu, że nieuchronnie pozostanie w obcym domu. Około godziny siódmej rodzice odjechali. Marcinek, nie mogąc pogodzić się z tymczasową stratą rodziców, rzucił się w pościg za saniami, ale pani Wiechowska siłą odprowadziła go z powrotem do domu. Kiedy mały chłopiec już leżał w łóżku, zaczął snuć plan ucieczki. Była to jego pierwsza samotna noc w życiu. Po nieprzespanej nocy Marcinek zmagał się z samodzielnym ubieraniem i myciem, w czym dotąd pomagali mu rodzice. Gdy z trudem skończył poranną toaletę, udał się z nauczycielką, aby zobaczyć szkolną salę lekcyjną. Pomieszczenie to przypominało mu kościół, a w środku znajdowały się dzieci różnych wieku. Przed rozpoczęciem lekcji jeden z uczniów, Piotr Michcik, imponował nowemu uczniowi swoją znajomością języka rosyjskiego. Marcin czuł się zażenowany, ponieważ nie rozumiał ani jednego słowa w tym obcym języku.
Do sali wkraczał znudzony pan Wiechowski, a lekcja rozpoczynała się. Uczniowie wstali i odmówili modlitwę po rosyjsku. Sprawdzanie obecności również odbyło się w tym języku. Podczas gdy jeden z uczniów czytał bajkę, Marcinkowi przypominał się zabawny i na pół ślepy Żyd Zelik, wiejski krawiec. Kolejna część lekcji polegała na sprawdzaniu umiejętności uczniów z czytania cyrylicy. Na zakończenie zajęć odśpiewano prawosławną pieśń cerkiewną.
Rozdział 2
Pani Wiechowska, w liście do rodziców Marcinka, napisała, że po dwóch miesiącach nauki chłopiec zrobił postępy. Jednak ma trudności z arytmetyką i językiem rosyjskim. Często popełnia błędy ortograficzne, ale wyróżnia się w katechizmie księdza Putiatyckiego i kaligrafii. Chętnie sam ćwiczy pisanie, ale zabroniono mu tego, ponieważ bardzo się przy tym brudzi i zużywa więcej mydła. Nie wolno mu także bawić się z chłopcami ze wsi. Spędza więc większość czasu w pokoju, przyswajając wiedzę. Kiedy nudzi się, patrzy przez okno. Rodzice od dłuższego czasu nie odwiedzili go, starając się w ten sposób „zahartować” syna.
Na początku marca nauczyciel ogłasza, że dyrektor przybędzie do szkoły w Owczarach. Rozpoczynają się przygotowania do tej wizyty. Pan Wiechowski, w pośpiechu, uczy dzieci, jak powitać dyrektora po rosyjsku. Przygotowuje ich także do chóralnego śpiewu. Pracuje z najlepszymi uczniami nad poprawnym czytaniem po rosyjsku, a reszta klasy jest karana w nadziei na lepszą motywację do nauki. Nauczyciel sumiennie wypełnia dzienniki i niezbędne dokumenty. W domu państwa Wiechowskich panuje coraz większe napięcie. Przeprowadzane są generalne porządki w mieszkaniu i sali lekcyjnej. Nauczycielka starannie przygotowuje miejsce dla gości. Wreszcie nadszedł dzień wizyty dyrektora, a wiadomość o jego przybyciu do Owczar ma dostarczyć posłaniec. Marcin, zastępując nauczyciela w oczekiwaniu na posłańca, wypatruje go ze zniecierpliwieniem. Marcinek i Józia zostali ukryci na czas kontroli przez Wiechowskich. Wreszcie na stancji pojawia się kierownik dyrekcji naukowej, Piotr Nikołajewicz Jaczmieniew. Żaden z uczniów nie potrafił odpowiednio powitać gościa, ale sytuację uratował Michcik, który jako pierwszy został przesłuchany z czytania i deklamowania po rosyjsku, radząc sobie znakomicie. Następnie Piątek, jako drugi i ostatni, również dobrze poradził sobie z językiem rosyjskim. Dyrektor zaczął wtedy przesłuchiwać sam uczniów, ale reszta dzieci nie sprostała zadaniu. Zdenerwowany dyrektor zauważył, że nauczyciel nie spełnia swoich obowiązków, ponieważ dzieci nie potrafią czytać po rosyjsku, ale znają język polski. Rozczarowany dyrektor odmówił zaproszenia do mieszkania i wyszedł. Wiechowski, załamany, wypuścił dzieci, wszedł do mieszkania i zaczął płakać. Wypił też kilka piw, które były przygotowane specjalnie dla dyrektora. Nagle zobaczył Jaczmieniewa w drzwiach. Dyrektor przeprosił nauczyciela za pomyłkę i obiecał podwyżkę pensji od następnego miesiąca. Następnie podał mu rękę i wyszedł. Zdziwiony Wiechowski usadził dyrektora w karecie. Dopiero po powrocie do domu dowiedział się od żony, co się stało. Okazało się, że okoliczne kobiety złożyły skargę na nauczyciela, że uczy dzieci czytać i śpiewać po rosyjsku. To przyczyniło się do poprawy wizerunku nauczyciela i poprawy jego warunków życia. Z radości Wiechowski się upił do nieprzytomności i został odciągnięty przez żonę i służącą do łóżka. Marcin i Józia byli świadkami tej nieprzyjemnej sceny. Tymczasem Jaczmieniew, wracając do miasta, wspominał swoją młodość i tęsknił za dawnymi ideałami.
Rozdział 3
Gdy pan Pazur, woźny w Gimnazjum Klasycznym w Klerykowie, jeszcze śpi, na korytarzu budynku szkoły zbiera się tłum rodziców, w tym pani Borowiczowa i sam Marcinek – kandydat do klasy wstępnej. To pierwszy raz w życiu, gdy chłopiec ma na sobie szyte spodnie i kamaszki na gumie. Wszyscy z niecierpliwością oczekują wyznaczenia terminu egzaminów. Niektórzy szlachcice już od tygodnia przebywają w Klerykowie, zaniedbując swoje folwarki. Zgromadziło się tak wielu kandydatów, że nie wiadomo, czy Marcinek zostanie przyjęty do klasy wstępnej. Wszyscy są pełni niecierpliwości, a Marcinka ogarnia przerażenie.
Chłopiec jest świadkiem egzaminu starszych gimnazjalistów, którzy zdają poprawki. Jeden z nich drwi z młodego Borowicza. Na szczęście matka chłopca zjawia się na miejscu i skutecznie odstrasza drwiącego chłopca. Nie mogąc dłużej znieść oczekiwania, matka Marcinka udaje się do woźnego, dając mu parę groszy i pytając o dalsze informacje. Dowiaduje się, że muszą poczekać, aż wszyscy nauczyciele opuszczą kancelarię. Po długim czasie ostatnia osoba wychodzi z pomieszczenia. Wtedy grupka rodziców, włączając w to panią Borowiczową, wchodzi do środka, aby uzyskać jakiekolwiek informacje na temat egzaminu. Zniecierpliwiony sekretarz oznajmia, że nie posiada żadnych szczegółowych danych. Twierdzi, że wszystko zależy od nauczyciela, który uczy w klasie wstępnej – pana Majewskiego. Zmęczona matka i jej syn udają się do pokoju hotelowego.
Marcinka przeraża miasto, a on sam zastanawia się, że tylko „niebo jest tu takie samo jak w Gawronkach”. Podczas gdy pani Borowiczowa odpoczywa, a chłopiec powtarza materiał na egzamin, do ich pokoju wchodzi pewien kupiec, Żyd. Oprócz rozmowy o interesach, wspomina także o korepetycjach u pana Majewskiego i sugeruje, aby syn został do nich zapisany. Pani Borowiczowa prosi męża, aby pożyczył 25 rubli na ten cel. To duży wydatek, ale kobieta nie widzi innego wyjścia. Pragnie wykształcić swojego jedynaka za wszelką cenę. Następnego dnia matka i syn udają się do mieszkania profesora Majewskiego. Nauczyciel nie jest w domu, więc muszą długo czekać na jego przyjście. Gdy w końcu nauczyciel się pojawia, zgadza się przygotować Marcinka do egzaminu, choć nie daje żadnej gwarancji, że chłopak zda. Matka natychmiast płaci za wszystkie lekcje.
Rozdział 4
Po trzech lekcjach u profesora Majewskiego następuje pierwszy egzamin z języka rosyjskiego. Komisję egzaminacyjną tworzą trzy osoby: inspektor gimnazjum, Sieldiew, pan Majewski oraz jeden z nauczycieli, Itarion Stiepanycz Ozierskij. Marcin zostaje wybrany do grupy pięćdziesięciu uczniów, którzy przechodzą do kolejnego etapu egzaminu. Kolejny etap pozwala na przyjęcie trzydziestu uczniów do klasy wstępnej, w tym również Marcinka. Na zakończenie, ksiądz Wargulski przepytuje uczniów z religii.
Do klasy wstępnej zostają przyjęci uczniowie prawosławni, pochodzący z zamożnych rodzin i biorący korepetycje u pana Majewskiego. Rodzice dzieci, które nie zostają przyjęte, bardzo przeżywają fakt, że ich pociechy nie mogą kontynuować nauki. Pytają inspektora, dlaczego oceniono pozostałych uczniów tak surowo. Okazuje się, że ich dzieci są źle przygotowane i posługują się nieprawidłowym akcentem. Wymagana jest biegła znajomość języka rosyjskiego. Rodzice są oburzeni, ponieważ sami nie potrafią posługiwać się tym językiem. Inspektor zaleca nawet rozmawianie wyłącznie po rosyjsku w domach.
Po obiedzie pani Borowiczowa i jej syn udają się do pani Przepiórkowskiej, zwanej „starą Przepiórzycą”. Kobiety się znają, gdyż kiedyś były sąsiadkami. „Stara Przepiórzyca” mieszka z dwiema córkami, starszymi pannami, oraz synem Karolem. Podczas rozmowy ciągle wspomina swojego najstarszego syna, Teofila, który „zmarł nagle, ukąszony przez żmiję”. Najmłodszy syn zginął natomiast w powstaniu, a jego ciała nigdy nie odnaleziono. Mąż Przepiórkowskiej zmarł, gdy jej dzieci były jeszcze małe. Kobieta prowadzi teraz stancję i cieszy się, że to właśnie Borowiczowa powierza jej opiekę nad swoim jedynakiem. Obiecuje zatroskanej matce, że będzie należycie troszczyć się o chłopca. Nagle w mieszkaniu starej kobiety pojawiają się dwaj starcy i zaczynają rozmawiać o polityce. Jeden z nich, radca Samonowicz, wyraża otwarcie swoją niechęć do rusyfikacji. Uważa również, że ludzie nie powinni za wszelką cenę uczęszczać do szkół, ponieważ jest już zbyt wielu „mędrców”. Zamiast tego powinni interesować się rolnictwem i rzemieślnictwem, ponieważ jest w tych dziedzinach brak wykwalifikowanych osób. Drugi radca, Grzebicki, nie wyraża tak radykalnych poglądów.
Pani Borowiczowa udaje, że uważnie słucha twierdzeń obu panów, ale czasami jej myśli oddalają się od rozmowy. Zastanawia się, kim są wspomniane przez starców osoby, Mochnacki i Murawiew. Nie jest w stanie do końca zrozumieć, o czym mówią starcy. Cała sytuacja przeraża ją, a „odczuwa ogromny ból w sercu”.
Rozdział 5
Marcin Borowicz spędza godziny na belkach za murem, pilnie się ucząc. Wybiera to miejsce, ponieważ przypomina mu ono najbardziej rodzinną okolicę. Drzewa, krzewy i zarośla tamtego miejsca przywołują wspomnienia domu, wsi i matki. Chłopak nadal boryka się z trudnościami w arytmetyce i języku rosyjskim. Znakomicie radzi sobie natomiast z językiem polskim, choć na tym przedmiocie nigdy nie są zadawane żadne zadania. Korepetytorem na stancji jest Wiktor Alfons Pigwański, zwany „Pytią”, uczeń siódmej klasy. Pomaga on zwłaszcza pierwszakom w nauce, ale bardziej zainteresowany jest pisaniem wierszy i kreowaniem się na roztargnionego poetę.
Marcin nie ma wielu przyjaciół. Chłopcy szydzą z niego i dokuczają mu na każdym kroku, zwłaszcza bracia Daleszowscy. Jedyne dobre stosunki utrzymuje ze starszym od siebie Szwarcem, zwanym „Butą”. Marcin czuje się ogromnie samotny. Nie ma nikogo, komu mógłby opowiedzieć o swoich trudnościach w nauce. Z czasem odwraca się od niego nawet nauczyciel Majewski. Podczas kontroli w „Przepiórzycy”, profesor zauważa, że chłopak pochodzi z biednej rodziny.
W szkole, na przerwach, panuje ogromny hałas i chaos. Na parterze, zwanej „cukiernią”, uczą się najmłodsi. Porządku pilnuje tam pan Pazur. Wyżej, na tzw. „korytarzu”, uczą się dzieci od klasy trzeciej do ósmej. Podczas długiej przerwy, gdy pojawiają się kasztany, uczniowie angażują się w „kasztanową wojnę”. Młodsi chłopcy nie mają szans na zwycięstwo, ponieważ zawsze stoją na otwartym terenie. Wracają na lekcje poturbowani. Dzieci z biednych rodzin są ciągle szykanowane, a nauczyciele także dokuczają im, wyzywając ich na przykład od „cymbałów”. Cała klasa śmieje się z ucznia, którego obrażają. Podczas jednej z lekcji uczniowie szydzą z Romka Gumowicza, zwanego „Czarnym”, że nie może się skoncentrować. Chłopak nie może zebrać myśli przy tablicy i otrzymuje jedynkę. Nauczyciel głośno nazywa go „pachciarską kobyłą”. Cała klasa wybucha śmiechem. Po raz pierwszy młody Borowicz współczuje załamanemu i upokorzonemu chłopcu.
Rozdział 6
W przeddzień uroczystości Zielonych Świątek pani Borowiczowa udaje się do Klerykowa w ważnej sprawie. Udaje się do pana Majewskiego i uzyskuje urlop dla swojego syna. Znajomość, którą nawiązała z profesorem na początku roku szkolnego, pomaga jej w tym.
Podczas podróży do Gawronek, woźnica opowiada Marcinkowi o kradzieży kobyły. Cała historia zakończyła się jednak szczęśliwie, ponieważ kobyła uciekła od złodzieja i wróciła do swojego właściciela. Chłopak uważnie słucha tej opowieści i cieszy się, że znów jest wśród znajomych terenów. Nagle kładzie głowę na kolanach matki. Gdy pyta go, czy zawsze będzie ją kochał, w oczach chłopca pojawia się łza. To wystarczająca odpowiedź dla matki.
W pewnym momencie woźnica zwalnia. Marcin wyskakuje z wozu i zrywa pęk kwitnących gałęzi z przydrożnej kapliczki. Rzuca je na kolana matki. Pani Borowiczowa nie ma serca upomnieć chłopca za to, że właśnie obrabował biedną, starą kapliczkę.
Rozdział 7
Marcin zostaje awansowany do klasy pierwszej gimnazjum. Niestety, w tym samym okresie umiera jego matka, a chłopak potrzebuje czasu, aby odczuć ból po tej stracie. Ojciec, który jest teraz bardzo zajęty, skupia się głównie na zapewnieniu synowi opłacenia szkoły i zakupu podręczników.
W tym czasie Marcin nawiązuje przyjaźń z „Wilczkiem”, chłopcem, który powtarza klasę i ma reputację łobuza. Marcin zaczyna zaniedbywać naukę, gdyż „Wilczek” uczy go różnych sztuczek, takich jak oszukiwanie nauczycieli. Razem wagarują i spędzają czas na różnych psotach.
Podczas jednej zimy, uciekają z nabożeństwa i udają się nad zamarznięty strumień. Marcin odczuwa silne zimno i postanawia wrócić do kościoła. W drodze powrotnej widzi, jak ksiądz Wargulski wyrzuca inspektora gimnazjum ze świątyni. Inspektor nie zgadza się na to, żeby chór śpiewał hymn po polsku. Zdenerwowany ksiądz odważnie stawia czoła Rosjaninowi. Po tym incydencie Marcin wpada w ręce księdza. Ten nakazuje chłopcu, aby nikomu nie mówił o tym, co widział.
Rozdział 8
Pan Rudolf Leim, pochodzący z rodziny niemieckiej, jest nauczycielem łaciny w klerykowskim gimnazjum. Mimo zakazu używania języka polskiego w szkole, surowo karze za złamanie tego przepisu. Jednak w domu sam posługuje się językiem polskim. Jest żonaty z Polką, a jego córki organizują spotkania, podczas których czytane są zakazane przez cenzurę polskie utwory literackie. Pan Leim posiada prywatną bibliotekę, a niektóre z tych dzieł nawet sam przepisuje ręcznie.
Kiedyś pan Leim był ceniony wśród innych nauczycieli. W czasach szkoły wojewódzkiej w Klerykowie wykładał historię powszechną, języki starożytne i niemiecki. W obecnym gimnazjum naucza tylko łaciny, a to głównie w klasach pierwszych, ponieważ słabo mówi po rosyjsku. Jest znany z tego, że nigdy nie opuszcza lekcji. Uczniowie wyśmiewają jego strój, zwłaszcza staroświecką czapkę zwaną „pierogiem”. Mimo to, na jego lekcjach zawsze panuje grobowa cisza. Potrafi utrzymać dyscyplinę w klasie. Gdy jeden z kolegów skarży się na Marcinę, że ciągle mówi po polsku, profesor karze winnego dwugodzinną „kozą”.
W przeciwieństwie do pana Leima, nauczyciel języka rosyjskiego, Iłarion Stiepanycz Ozierskij, zwany „Kałmukiem”, jest niechlujny i wygląda nieporządnie, co bawi uczniów. Zawsze jest pochlapany atramentem i obsypany kredą, co sprawia, że jest przedmiotem nieustannych żartów. Gdy wchodzi do klasy, słychać gwizdy, tupanie, wrzaski i dzwonienie dzwoneczkiem. Uczniowie krzyczą również po polsku. Nauczyciel nie jest w stanie prowadzić normalnych lekcji, a szczególnie drwią z niego starsi uczniowie. Pewnego dnia zastawiają na niego pułapkę. Po zdarzeniu z rozciągnięciem żyłki, przez którą przewrócił się profesor Ozierskij, zostaje ujawnione, że jest człowiekiem wykształconym i zna kilka języków. Jednak jest tak „rozlazły”, że nigdy nie potrafi samodzielnie wrócić do swojego domu. Język polski jest przedmiotem nieobowiązkowym w gimnazjum, a uczy go pan Sztetter, dawny tłumacz wierszy Szelleya. Mimo posiadania dużej wiedzy, cały czas boi się o swoją posadę i nie poświęca wystarczającej uwagi nauczaniu języka polskiego. Prawdopodobnie obawia się również o swoje dzieci, które uczą się w carskich gimnazjach. Czasem, w starszych klasach, odważy się poruszyć temat polskiej literatury, jednak czyni to z wielkim strachem.
Lekcje języka polskiego odbywają się w nieodpowiedniej porze, między ósmą a dziewiątą rano, gdy uczniowie nie są w stanie skoncentrować się na nauce. Zajęcia często polegają na tłumaczeniu tekstów na język rosyjski, a nauczyciel nie mówi ani słowa po polsku. Często drzemie podczas lekcji i nie przejmuje się wagarami uczniów. Przedmiot oraz nauczyciel są obojętnie traktowani przez uczniów.
Natomiast nauczyciel arytmetyki, pan Nogacki, cieszy się dużym poważaniem wśród pierwszaków. Jest surowy, sprawiedliwy i sumienny. Nie stara się rusyfikować młodzieży, ale potrafi zastosować swoje własne metody, które zmuszają uczniów do myślenia po rosyjsku, choć są znane tylko jemu.
Rozdział 9
Zdarzenie związane z organizacją strzelaniny i aresztowaniem przez żandarma mocno wpływa na Marcinka. Chłopak bardzo przeżywa całą sytuację i obawia się zawieść ojca oraz być wydalonym ze szkoły. Szuka ratunku w modlitwie, odnajdując pocieszenie i siłę w wierzeniu. Jego towarzysz niedoli, Szwarc, jest zaskakująco spokojny w tej sytuacji.
Dyrektor pojawia się i informuje chłopców, że cała czwórka zostanie wydalona z gimnazjum. Nauczyciele wysłuchują zeznań oskarżonych, przy czym Szwarc zapiera się wszystkiego, a Marcin częściowo przyznaje się do winy, twierdząc, że strzelał, ale bez prochu. Jednak dzięki wstawiennictwu matki Marcina, dyrektor łagodzi wyrok i skazani zostają na długą kozę o chlebie i wodzie. Marcin odzyskuje wiarę i nadzieję, co wpływa na jego postępy w nauce.
Codziennie przed lekcjami chłopiec udaje się do kościoła, gdzie gorliwie się modli. Tam spotyka również pewnego mężczyznę, z którym nie nawiązują rozmowy, ale wspólnie w ciszy rozmawiają z Bogiem. Ta wiara i bliskość z Bogiem pomagają Marcinowi przezwyciężyć samotność i odzyskać radość życia. Jego postępy w nauce stają się coraz większe, co pokazuje, że determinacja i wiara mogą przynieść pozytywne rezultaty.
Rozdział 10
Wakacje spędzone w Gawronkach są dla Marcinka czasem obserwowania zaniedbania domu i ogrodu. Mieszkanie Borowiczów jest pełne kurzu, szyby są wybite, a pamiątki rodzinne zniknęły. Ojciec próbuje utrzymać porządek, ale bezskutecznie. Mimo to, chłopak otrzymuje od niego dubeltówkę i zostaje wysłany na łąki, aby dopilnować sianokosów. Starając się wypełnić swoje obowiązki, Marcin nie może jednak oprzeć się swojej pasji myśliwskiej.
Oddala się od pracujących i stara się ustrzelić kaczkę, ale mimo wielu prób nie udaje mu się to. Fascynacja pięknem przyrody sprawia, że kontynuuje swoją wędrówkę. Niespodziewanie napotyka małą, chudą pasterkę i postanawia ją wystraszyć, wyskakując na pastwisko. Dziewczyna płacze i ucieka. Marcin jest całkowicie pochłonięty swoją przygodą i wraca do domu dopiero w nocy. Słucha wymówek gospodyni, ale ojciec nie daje mu poważnej nagany.
Od tego momentu chłopak codziennie udaje się na polowania, spędzając całe dni w przyrodzie. Często odwiedza okoliczne wsie, gdzie panuje bieda. Gawronki są najuboższą wsią w okolicy, a nikt tu nie ma konia. W czasie orki mieszkańcy udają się do chłopa z Bukowca, Scubioły, który zręcznie zdobył dużo ziemi i podporządkował sobie chłopów, pożyczając pieniądze na wysoki procent. Jedną z najuboższych rodzin we wsi są Koniecpolscy. Lejba Koniecpolski sam prowadzi gospodarstwo razem z żoną. Mężczyzna jest rzemieślnikiem i często nie jest w stanie wyżywić swojej licznej rodziny. Marcin jest fascynowany opowieściami Szymona Nogi, sławnego mistrza łowiectwa w wiosce. Noga często dzieli się swoją wiedzą na temat sztuki myśliwskiej i wspomina przeszłe wydarzenia, takie jak powstanie. Chociaż chłopak nie jest zainteresowany polityką, to bardzo ciekawi go opowieści o polowaniach. Spędza wiele czasu w swoim własnym szałasie, gdzie gromadzi różne przedmioty, takie jak scyzoryk, śrut, kapiszony, gwoździe, a także romanse pornograficzne, które są popularne wśród czwartoklasistów.
Jednego dnia Szymon Noga obiecuje Marcinowi wspólne polowanie na głuszce, co jest bardzo ważnym wydarzeniem dla chłopca. Marcin starannie się do tego przygotowuje. Nastaje dzień polowania, a gdy przemierzają las, Marcin nie może się doczekać, aż zobaczy ptaki. Szymon Noga używa specjalnego narzędzia do wabienia głuszców, ale po pewnym czasie stwierdza, że ptaki prawdopodobnie już się wyniosły. Kolejne próby wabienia również kończą się niepowodzeniem. W końcu Marcin sam próbuje dmuchać w „maszynkę do wabienia”. Tymczasem Szymon Noga oddala się od chłopca.
Po wielu godzinach zrezygnowany Marcin odnajduje Szymona nogę w krzakach, leżącego tam upojonego gorzałką. Chłopak jest ogromnie rozczarowany. Później okazuje się, że od dawna nie było głuszców w tamtejszych lasach. To odkrycie jeszcze bardziej zasmuca Marcinka.
Rozdział 11
Marcin wraca z wakacji i zauważa drastyczne zmiany w szkole. Dyrektora, pana Leima, jednego z pomocników gospodarza i dwóch nauczycieli historii już tam nie ma. Nowy system traktowania uczniów wprowadza atmosferę policyjno-śledczą. Rewiduje się stancje o każdej porze dnia i nocy, zakazuje posiadania polskich książek i innych elementów związanych z polskością, a mówienie po polsku jest całkowicie zabronione. Uczniowie są zmuszani do donoszenia na kolegów, którzy łamią regulamin. Polskie przedstawienia teatralne są zniesione, a zachęca się do oglądania rosyjskich amatorów. Uczniowie czują się niebezpieczni wszędzie, zawsze obserwowani i podsłuchiwani. Szkoła staje się więzieniem dla nich.
W tym czasie miasto Kleryków przeżywa napływ rosyjskich imigrantów. Ulice są przemianowywane, stare instytucje są likwidowane, a w ich miejsce wprowadza się rosyjskie odpowiedniki. Ogłoszenia o nadchodzącym teatrze amatorskim rozchodzą się po mieście, docierając również do gimnazjum. Choć władza nie wymusza obecności na przedstawieniu, daje do zrozumienia, że powinni wziąć udział. Uczniowie stanowczo sprzeciwiają się temu.
Marcin Borowicz, przeciwnie do wszystkich, decyduje się pójść do teatru. Nawet pani Przepiórkowska i radca Samonowicz nie mogą go przekonać, by został w domu. W teatrze Marcin odczuwa dziwne uczucie. Dotąd język rosyjski uważał tylko za język szkolny, ale teraz, w kontakcie ze sztuką, uświadamia sobie, jak wielki wpływ ma ten język i kultura na polską społeczność. Czuje się coraz bardziej obcy i ma ochotę uciec. Jednak zauważa, że jest obserwowany. Po spektaklu zostaje przedstawiony dyrektorowi i rosyjskim damom, którzy cieszą się z obecności piątoklasistów. Uczniowie dostają cukierki.
Następnego dnia koledzy z klasy drwią z Marcina, że był na rosyjskim przedstawieniu. Jednak dość szybko zaczynają mu zazdrościć, gdy zauważają, że inspektor Zabielski traktuje Marcina z sympatią. Tego samego dnia Marcin odwiedza dom inspektora, który jest tak miły, że chłopak traktuje go jak swojego „pierwszego mistrza”. W głębi serca tęskni już za kolejną wizytą w tym domu i staje się stałym gościem inspektora.
Rozdział 12
Jędruś Radek, biedny chłopiec z rodziny chłopskiej, wędruje brzegiem szosy w kierunku Klerykowa. Przebył już dwa dni piechotą, zmierzając z Pyrzogłowa. Jego rodzina jest bardzo uboga, a Jędruś od najmłodszych lat pracuje jako pasterz i opiekuje się zwierzętami. Często otrzymuje lanie za niewłaściwe wypełnianie swoich obowiązków. W jego wiosce mieszka nauczyciel, Antoni Paluszkiewicz, zwanym „Kawką”, który jest przedmiotem żartów i drwin ze strony wszystkich. Jędruś szczególnie dobrze naśladuje charakterystyczny, obrzydliwy kaszel nauczyciela.
Pewnego dnia Paluszkiewicz łapie Jędka za żartobliwe zachowanie i zaprowadza go do swojego mieszkania. Chłopiec oczekuje surowej kary, ale zaskakuje go fakt, że nauczyciel pokazuje mu atlas zwierząt i częstuje ciastkami. Jędruś jest oczarowany i od tego momentu staje się częstym gościem nauczyciela. Szybko uczy się czytać i pisać po polsku i rosyjsku. Paluszkiewicz zabiera go do szkoły w Pyrzogłowach, gdzie Jędruś kontynuuje naukę.
Przez cztery lata nauki Jędrek nie odwiedza rodziców. Utrzymuje się, udzielając korepetycji w Progimnazjum Pyrzogłowskim. Po ukończeniu czwartej klasy i śmierci Paluszkiewicza, który był jego przewodnikiem w życiu, Jędruś wraca na wakacje do rodzinnej wsi. Jest bardzo zawstydzony swoim pochodzeniem i nie chce żyć tak, jak jego rodzice. Wypomina im, że zachęcali go do wyśmiewania „Kawki”. To dzięki temu nauczycielowi zdobył wiedzę i pragnie kontynuować naukę za wszelką cenę.
Postanawia zapisać się do piątej klasy gimnazjum w Klerykowie. Żegna się z rodzicami i wyrusza w pieszą podróż, mając ze sobą jedynie skromną wyprawkę. Podczas samotnej wędrówki śpi pod gołym niebem i napotyka liczne przeszkody. Zatrzymuje się w karczmie, gdzie dochodzi do kłótni z szynkarką. Kobieta oskarża go o ucieczkę skądś. Następnie nieuczciwy chłop zabiera mu pieniądze. W końcu na jego drodze pojawia się dorożka, którą podróżuje szlachcic, który postanawia podwieźć Jędka aż do samego Klerykowa. Jędrek, pełen fascynacji miastem, jest tym razem obdarzony szczęściem. Natychmiast znajduje pracę jako korepetytor dla małego Władzia Płoniewicza, syna uprzejmego szlachcica. Zostaje również przyjęty do klasy piątej w szkole. Jest niezwykle szczęśliwy z tej otrzymanej szansy i doskonale pamięta nauki swojego nauczyciela, Paluszkiewicza, o ważności zdobywania wiedzy. Całą swoją siłą stara się osiągać jak najlepsze wyniki w nauce.
Jednak udzielanie korepetycji Władziowi nie jest łatwym zadaniem. Chłopiec ma trudności z przyswajaniem wiedzy, a jego ojciec nie zwraca uwagi na dobre warunki dla Jędka. Mimo to Jędrek poświęca dużo czasu swojemu uczniowi i wykonuje swoje własne zadania dopiero w nocy. Mimo trudności, jest wdzięczny za daną mu szansę.
Niestety, musi znosić upokorzenia ze strony rówieśników. Staje się obiektem drwin ze względu na swoje chłopskie pochodzenie, ubiór i akcent. Pewnego dnia, gdy stoi przy tablicy, jest naśmiewany przez Tymkiewicza. Jędrek nie wytrzymuje i z głośnym okrzykiem atakuje swojego prześladowcę. Za ten incydent zostaje wydalony ze szkoły przez dyrektora gimnazjum. Zrozpaczony siedzi na kamieniu przy murze, przerażony myślą o powrocie na wieś.
Nagle pojawia się przed nim Marcin Borowicz, uczeń klasy szóstej. Wkrótce potem wracają z inspektorem Zabielskim. Nauczyciel wstawia się za Jędkiem u dyrektora gimnazjum, co pozwala mu pozostać w szkole. Jędrek jest niezmiernie wdzięczny nieznajomemu dotąd Borowiczowi, który uratował go przed wydaleniem. Chce jak najszybciej podziękować swojemu wybawicielowi, ale nie może go znaleźć.
Rozdział 13
Klasa szósta gimnazjum liczy trzydziestu trzech uczniów, a większość z nich to już nieznajomi dla Marcina. Uczniowie podzielili się na dwa obozy. Pierwszą grupę stanowią „literaci”, w której są Rosjanie, Żydzi i Marcin Borowicz. To grupa ugodowa, pod wpływem inspektora Zabielskiego. Studiują literaturę rosyjską po lekcjach i mają wstręt do wszystkiego, co polskie. Uważają Polskę za „dom niewoli” i gardzą szlachtą. Niektórzy z tej grupy pełnią rolę szpiegów i donosicieli.
Druga grupa to „wolnopróżniacy”, czyli synowie szlachty i bogaczy. Zajmują się oszukiwaniem nauczycieli i gospodarzy. Łamią wszelkie zakazy, grają w karty na pieniądze, oszukują, leniuchują i jeżdżą konno. W tajemnicy uczęszczają na różne imprezy i przedstawienia teatralne, w których występują aktorki. Dbają też o modę i żyją w głębokiej przyjaźni. W tej grupie nie ma donosicieli.
Większość uczniów gimnazjum z dużym zapałem rozwija swoje umiejętności matematyczne. Matematyka jest przedmiotem, który rozwija ich umysły. Od szóstej klasy zaczynają również interesować się fizyką. Języki starożytne, rosyjski i historia traktowane są jako obowiązek, a uczniowie uczą się tych przedmiotów na pamięć, bez większej chęci zrozumienia tekstów.
Uczniowie mają możliwość wyboru jednego z języków obcych: francuskiego lub niemieckiego, ale również nie przykładają się do nauki tych języków. Język polski nadal nie jest obowiązkowy. W szkolnej bibliotece starają się, aby nie było żadnej „niewłaściwej” książki, która mogłaby wpływać negatywnie na młode umysły. W rękach uczniów pojawia się zakazana literatura, w tym rosyjski przekład książki „History of civilization in England” autorstwa Henryka Tomasza Buckle’a. To dzieło wywołuje falę zainteresowania i rodzi szkołę filozoficzną o charakterze materialistycznym. Młodzi ludzie samodzielnie badają i interpretują filozoficzne prawdy, a dwaj chłopcy, Nochaczewski („Spinoza”) i Miller („Balfegor”), są szczególnie zaangażowani w tłumaczenie tych kwestii. Marcin Borowicz również przoduje wśród młodych „materialistów”.
Marcin nie mieszka już u pani Przepiórkowskiej, ale na stancji zwaną „Czarną panią”. To tam spotykają się różne grupy młodzieży, takie jak „metafizycy”, „idealiści” i „pomidorowcy” (grupa katolicka), aby dyskutować między sobą o różnych kwestiach filozoficznych. Wieczorami, często do późnej nocy, debatują i prezentują nowe i interesujące argumenty. Aby być przygotowanym na te spotkania, uczniowie z wielkim zapałem zdobywają coraz to nową wiedzę.
Marcin szczególnie fascynuje się ateizmem i jest specjalistą w tej dziedzinie. Chłopcy pragną zgłębiać tajniki chemii, anatomii i fizjologii. Trzej zagorzali uczniowie, „Balfegor”, „Spinoza” i Marcin, nawet kupują oczy wołów i cieląt w rzeźni, aby przeprowadzać na nich eksperymenty. Książka Buckle’a staje się dla nich moralnym przewodnikiem, a nauka całkowicie pochłania ich uwagę. Nie znając polskich odpowiedników dla pojęć zawartych w tej książce, używają nieświadomie języka rosyjskiego.
Rozdział 14
Klasa siódma liczy już tylko dwudziestu trzech uczniów, a wśród nich wyróżniają się Szlam Goldbaum i Tomasz Walecki, zwany „Figą”, pod względem osiągnięć naukowych. „Figa” zajmuje drugie miejsce w klasie, pomimo że dobrze się uczy, ze względu na złe zachowanie. Nie jest przypisany do żadnego obozu, ponieważ jest nadal kontrolowany przez swoją katolicką matkę.
Marcin Borowicz i „Figa” rywalizują ze sobą w nauce. Nauczyciel historii, Kostriulew, jest zagorzałym rusyfikatorem i na każdej lekcji stara się kompromitować wszystko, co polskie. Podczas jednej z takich lekcji czyta o złym postępowaniu księży i wspomina o klasztorze żeńskim w okolicach Wilna. Twierdzi, że podczas rewizji znaleziono tam drewniane trumienki z ciałami niemowląt. Walecki odważnie sprzeciwia się tym słowom w imieniu całej klasy, uważając je za oszczerstwo i nie chcąc słuchać dalszych insynuacji.
Zdenerwowany nauczyciel opuszcza klasę, a wkrótce potem pojawia się „prawie cały sztab gimnazjalny” w osobach inspektora i innych nauczycieli. Inspektor pyta uczniów, czy wszyscy byli uczestnikami buntu. Chłopcy milczą, a Marcin Borowicz pod wpływem nacisku inspektora twierdzi, że Walecki protestował tylko w swoim imieniu. Klasa, oprócz Ruteckiego, potwierdza te słowa. Walecki i Borowicz zostają zabrani z klasy. W trakcie dyskusji wśród uczniów jeden z nich krytykuje to, co zrobili. Walecki, na prośbę matki, unika wydalenia ze szkoły, ale zostaje ukarany chłostą. Gdy wraca do klasy, nie kryje swojej nienawiści wobec Borowicza.
Rozdział 15
Po Świętach Bożego Narodzenia uczniowie klasy siódmej spotykają nowego kolegę, Bernarda Siegera, który został wydalony z gimnazjum w Warszawie. Nikt nie zna powodu jego wydalenia, ale wkrótce dowiadują się, że było to z powodu „nieprawomyślności”. Ze względu na to, Bernard jest szczególnie nadzorowany i mieszka u Kostriulewa. Ma zakaz spotykania się z kolegami po lekcjach i jest codziennie rewizowany przez nauczycieli.
Bernard okazuje się być bardzo dobrym uczniem i posiada dużą wiedzę książkową. Uczniowie podchodzą do niego z nieufnością. Po miesiącu otrzymuje zezwolenie na uczęszczanie na lekcje języka polskiego prowadzone przez pana Sztettera. W trakcie jednej z lekcji, Bernard zaskakuje wszystkich swoim rozborem zdań w języku polskim i wykładem na temat życia Adama Mickiewicza. Nauczyciel prosi go, aby zrecytował jakiś utwór na pamięć, a Bernard zaczyna recytować „Redutę Ordona”. Pomimo prób przerwania przez przerażonego nauczyciela, chłopak nie przestaje. Uczniowie są oszołomieni i uważnie słuchają. Kiedy Bernard akcentuje wybrane części utworu, „Figa” idzie do drzwi i daje znak, aby kontynuował. Wszyscy są wzruszeni, a Marcin przypomina sobie opowieści Szymona Nogi o powstaniu. Z trudem powstrzymuje się od wybuchu emocji, a nauczyciel Sztetter siedzi wyprostowany z łzami w oczach.
Rozdział 16
W klasie ósmej Stary Browar, który kiedyś był fabryką piwa, jest ważnym miejscem dla Marcina i jego kolegów. Rodzice Mariana Gontali, jednego z kolegów Marcina, mieszkają w przekształconych na mieszkania budynkach fabrycznych. Ich mieszkanie składa się z trzech małych pokoi i kuchni. Marian, zwany „Mankiem”, mieszka na strychu wraz z dwoma braćmi. Pracuje jako korepetytor, a na strychu urządził swoje małe, oddzielne mieszkanko. Wejście na strych jest dobrze ukryte i prowadzi przez tajne przejście w ogrodzeniu parku, które chłopcy nazywają „dziurą Efialtesa”.
Na strychu spotykają się głównie Zyger, Borowicz, Walecki, Pieprzojad, Gontala z klasy ósmej oraz siódmoklasista Andrzej Radek. Tam czytają zakazaną literaturę, taką jak utwory Mickiewicza, Słowackiego, Mochnackiego czy Szekspira. Książki te Radek przynosi z domu swoich pracodawców, Płoniewiczów. W szczególności „Dziady” Mickiewicza wywołują ogromne wzruszenie w Marcie Borowiczu.
Poezja i literatura epoki Mickiewicza mają ogromny wpływ na życie i poglądy Marcina. Uświadamia sobie, jak łatwo uległ rusyfikacji i czuje żal i wstyd z tego powodu. W każdą niedzielę jeden z uczniów prezentuje wypracowanie na temat przeczytanej książki. Na spotkania przychodzą również „wolnopróżniacy”, czyli inni uczniowie, którzy nie należą do żadnego obozu.
Wzruszony i pełen emocji Marcin obserwuje, jak pan Majewski i strażnicy odchodzą, nie odkrywając spotkania na „górce”. Wie, że udało im się z ledwością uniknąć potencjalnie niebezpiecznej sytuacji. Chłopcy rozchodzą się cicho, wracając do swoich domów. Marcin rozmyśla o wydarzeniach i o mocy, jaką poczuł w tamtym momencie – wreszcie miał szansę sprzeciwić się niesprawiedliwościom, które znosił przez osiem lat nauki.
Incydent przypomina im o ciągłej kontroli i nadzorze, którym są poddawani na co dzień. Wzmacnia ich determinację, aby znaleźć ukojenie i wolność w tajnych spotkaniach na „górce” i w badaniu zakazanej literatury. Pomimo ryzyka kontynuują rozwijanie swojej intelektualnej ciekawości i kształtowanie własnych myśli i przekonań.
W kolejnych dniach Marcin i jego przyjaciele są ostrożni i czujni, świadomi, że są dokładnie obserwowani. Kontynuują naukę i dyskusje w mniejszych, bardziej dyskretnych grupach. Incydent z panem Majewskim staje się szeptaną legendą wśród nich, symbolem oporu i przypomnieniem ciągłej walki, jakiej muszą stawić czoła.
Z biegiem czasu grupa na „górce” staje się jeszcze bardziej zjednoczona i zdeterminowana. Znajdują siłę w swoich wspólnych doświadczeniach, dążeniu do wiedzy i marzeniach o innej przyszłości. Kontynuują wyzwanie narzuconych ograniczeń i rozwijają swoje intelektualne i osobiste możliwości w obliczu przeciwności.
Rozdział 17
Nadchodził nieuchronnie egzamin maturalny, a chłopcy skupieni powtarzali materiał. Maj zbliżał się do końca, a niektórzy uczniowie zaczynali odczuwać nerwowość – mało spali, prawie nie jedli i byli przygnębieni. Wszyscy uczyli się w małych grupach, ale Marcin postanowił uczyć się samotnie. Wybrał starą, kamienną ławkę przy małym źródełku w parku jako miejsce nauki. Przez krótki czas powtarzał z Zygielrem, ale teraz skupił się na samotnym wkuwaniu materiału. Pewnego dnia zauważył młodą dziewczynę na jednej z ławek w parku. To była Anna Stogowska, znana jako „Biruta”, jedna z najlepszych uczennic w siódmej klasie żeńskiego gimnazjum. Jej ojciec, słynny lekarz, był uzależniony od alkoholu. Kiedyś uwodził Rosjankę, z którą był zmuszony się ożenić. Dla męża kobieta zrezygnowała ze swojego rosyjskiego pochodzenia i z całych sił starała się być Polką. Zdawała sobie sprawę, jak Rosjanie znęcają się nad Polakami. Jednak Anna nie była szczęśliwa. Czuła, że to przez nią ojciec popadł w nałogi. Matka szybko porzuciła rodzinę i zmarła. Anna, najstarsza córka, postanowiła, że nigdy nie zwiąże się z żadnym mężczyzną, aby uniknąć losu matki. „Biruta” była zamknięta w sobie, milcząca i nieosiągalna. Poświęcała się opiece nad młodszymi rodzeństwem. Marcin Borowicz zakochał się w „Birucie” pod koniec zimy, gdy zobaczył ją idącą do cerkwi. Bardzo pragnął się z nią poznać, ale dziewczyna była zajęta obowiązkami domowymi.
Marcin Borowicz nie potrafi się skupić na nauce, ponieważ ciągle myśli o pannie Stogowskiej. Nawet sięga po kradzież kartki z autografem dziewczyny z czyjegoś pamiętnika. Jego marzeniem jest spotkanie i zobaczenie ukochanej. Często spaceruje wokół jej domu z nadzieją, że uda mu się ją spotkać. W końcu, na placyku przy źródle, dostrzega Annę, ale brakuje mu odwagi, by do niej podejść. Z oddali podziwia obiekt swoich uczuć. Kolejnym razem znów spotyka ją w parku, ale tym razem siedzą na przeciwnych ławkach. Choć czuje się niezwykle szczęśliwy, nadal nie wymieniają między sobą ani jednego słowa. Dziewczyna nie zwraca nawet uwagi w jego stronę. Dopiero przy kolejnym spotkaniu na ławce w parku, ich spojrzenia w końcu się spotykają. Marcin delektuje się tą chwilą, która wydaje mu się trwać wiecznie. Poprzez spojrzenie wyznaje swoją miłość dziewczynie. Nic nie jest w stanie przerwać tego magicznego momentu, wierzy, że Anna również podziela te same uczucia.
Rozdział 18
Borowicz, mając do załatwienia istotne sprawy koleżeńskie, przybywa do Klerykowa we wrześniu. Od chwili niezwykłego wyznania miłości bez słów, chłopak nie spotykał się z „Birutą”. Egzamin dojrzałości, wręczenie świadectw, uczta pożegnalna, ostatni dzień i noc w Klerykowie mijały dla niego niezauważenie. Marcin spędzał wakacje zajmując się gospodarstwem, ponieważ jego ojciec tracił siły. Po wykonaniu obowiązków gospodarza udawał się na kilka dni do Klerykowa. Zaraz po przybyciu do miasta spotyka panią Przepiórkowską, która była już staruszką. Udają się do jej domu, gdzie Marcin spotyka starzejącego się radcę Samonowicza. Drugi radca, pan Grzebicki, zmarł. Samonowicz na początku nie rozpoznaje Borowicza. Podczas rozmowy z tym starcem, chłopak informuje go, że zamierza studiować w Warszawie. Dowiaduje się również, że władza zakazała pani Przepiórkowskiej prowadzenia stancji. Wszystkie prywatne pokoje zostały zamknięte, ponieważ planowano otwarcie internatu. Marcin otwarcie wyraża swoje niechęć do rusyfikacji, co irytuje radcę. Chłopak nie znosi gadulstwa starca i wychodzi, nie oczekując na kawę. Biegnie na ulicę, gdzie mieszka „Biruta”. Tam, niepewnie podchodząc pod okno dziewczyny, marzy o tym, aby choć raz jeszcze ją zobaczyć. Wciskając pół rubla sprzątaczce ulicy, pyta o doktora. Okazuje się, że pan Stogowski już nie mieszka tam i został przeniesiony z rodziną do Rosji. Zrozpaczony Marcin udaje się do parku. Tam, siedząc na ławce, przytula do serca skradzioną kartkę z pamiętnika z ukochanymi słowami. Nagle zauważa nad sobą obecnego ucznia ósmej klasy, Jędrzeja Radka. Nie jest w stanie wypowiedzieć żadnego słowa, ale udaje mu się tylko wyciągnąć rękę.
0 komentarzy