EduZabawyLogo

Postaw nam kawę:

 

Postaw nam kawę

 

Newsletter

Zapisz się na newsletter aby otrzymywać pomocne materiały dydaktyczne raz na dwa tygodnie.

Polub nas:

Reklama:

Lektura: Karolcia – streszczenie szczegółowe

Szczegółowe streszczenie „Karolci” Marii Krüger to kluczowe narzędzie, które pomaga w efektywnym zrozumieniu i analizie dzieła. Znajomość streszczenia umożliwia łatwiejsze nawigowanie przez fabułę podczas egzaminów, sprawdzianów i kartkówek, gdyż pozwala na szybki przegląd głównych punktów powieści. Ponadto, dobrze skonstruowane streszczenie podkreśla najważniejsze tematy i motywy, co może pomóc uczniom w wyłapywaniu subtelnych wątków i niuansów, które mogą pojawić się w pytaniach testowych lub esejach.

Rozdział 1. Nowina

Karolcia, ośmioletnia dziewczynka z jasnymi włosami i zielonymi oczami, mieszka ze swoimi rodzicami i ciocią Agatą. Jest jedynaczką. Pewnego czerwcowego dnia, jej tata ogłosił, że cała rodzina przeprowadza się do nowego, dużego domu na ulicy Kwiatowej. Wszyscy zaczęli się przygotowywać do przeprowadzki, pakując swoje rzeczy do skrzyń, w tym również Karolcia.

Rozdział 2. Zaczęło się zwyczajnie

Przyszedł czas na przeprowadzkę, co wywoływało dużo nerwów. Pracownicy w niebieskich ubraniach nosili pudełka i meble. Karolcia znalazła niebieski koralik w szczelinie podłogi. Bardzo jej się spodobał, więc próbowała go wyjąć, mimo że ciocia Agata czekała na nią w taksówce.

Jechały taksówką, ale nagle zrobił się korek. Kierowca żartował, że chciałby, aby taksówka mogła latać. Karolcia też o tym marzyła, nagle samochód zaczął się unosić w powietrzu. Wszystko działo się, gdy ciocia Agata spała.

Kiedy wylądowali, odwiedziły dom towarowy. Ciocia Agata chciała nowy kapelusz, a Karolcia zobaczyła piękny domek dla lalek. Nie miała pieniędzy, ale sprzedawczyni zaoferowała domek za niebieski koralik. Kierowca interweniował, twierdząc, że sprzedawczyni to czarownica Filomena, która chciała zdobyć ten koralik.

Wróciły do taksówki i pojechały do nowego domu. Ciocia Agata miała teraz kapelusz z prawdziwymi fiołkami. Rodzice byli zaskoczeni tym widokiem, a ciocia nie potrafiła wytłumaczyć, skąd wzięła kapelusz.

Rozdział 3. Trochę o sąsiadach i o deszczowym dniu

Nowy dom Karolci był naprawdę uroczy, z balkonem i dużymi oknami, z których rozciągał się widok na piękne kwiaty. Miała też sympatycznych sąsiadów: Piotrka, starszego o rok, Leszka z jego młodszą siostrą Janeczką, oraz Dorotę i Agasię. Dodatkowo dołączyła do nich mała kotka, Gracja.

Pewnego deszczowego dnia, Karolcia poszła do sklepu po bułki. W drodze powrotnej do kieszeni wpadł jej zapomniany niebieski koralik. Zdziwiła się, że o nim zapomniała. Kiedy wróciła do domu, poszła umyć ręce i postanowiła też umyć koralik. Po umyciu, koralik zaczął mówić! Podziękował Karolci za kąpiel, na moment zamienił się w bańkę mydlaną i obiecał spełnić każde jej życzenie. Kiedy na śniadanie miała owsiankę, Karolcia życzyła sobie, aby owsianka zniknęła z talerza. I tak się stało!

Rozdział 4. Co było dalej?

Karolcia poczuła się winna, kiedy ciotka Agata chwaliła ją za zjedzenie śniadania. Kiedy tata poszedł do pracy, a ciotka chciała iść na zakupy, dziewczynka chciała jej pomóc. Wykorzystując swoje nowe magiczne moce, Karolcia wyraziła życzenie, aby w kuchni pojawiła się kura. Kiedy kura niespodziewanie pojawiła się na stole, mama i ciotka były zdumione. W końcu, dziewczynka zdecydowała, że kura powinna zniknąć, i tak się stało.

Kiedy mama i ciotka wyszły, Karolcia pomyślała, jakie byłoby życie, gdyby była dorosła. Zrobiła kolejne życzenie i nagle dorosła, ale mama jej nie rozpoznała i kazała jej wyjść. Karolcia była przerażona. Zgubiła koralik i nie mogła wrócić do swojego normalnego wieku. Co gorsza, była głodna, ponieważ nie zjadła śniadania. Wszyscy na zewnątrz, włącznie z jej przyjaciółmi, jej nie rozpoznali.

Kiedy mama poszła do pracy, Karolcia postanowiła wejść do domu razem z ciotką, która wracała z zakupów, aby znaleźć koralik. Ciotka jednak nie rozpoznała dorosłej Karolci i nie chciała jej wpuścić. W desperacji, dziewczynka odpychała ciotkę, spadając na podłogę znalazła koralik. Po chwili była znowu małą dziewczynką.

Rozdział 5. O ciociu Agato!

Podczas obiadu rodzina Karolci omawiała dziwną wizytę od nieznajomej, która przedstawiała się jako Karolcia. Tatuś zasugerował, aby zawsze zamykać drzwi na klucz, aby uniknąć niespodziewanych gości.

Wieczorem, kiedy rodzice poszli do kina, Karolcia postanowiła zastanowić się dobrze, zanim znów wykorzysta koralik do spełnienia życzenia. Związała koralik na mocnej nici, żeby go nie zgubić. Wtedy ciotka Agata weszła do pokoju i wzięła koralik za guzik. Gdy zamarzyły jej się okulary na nosie, niespodziewanie się tam znalazły. Potem pomyślała o ciastkach, które zaczęły się pojawiać.

Niespodziewanie pojawiło się więcej gości – listonosz, sąsiedzi, wszyscy zaczęli jeść ciastka. Ale wtedy weszła nieznajoma kobieta, która okazała się być czarownicą Filomeną, chcącą zdobyć niebieski koralik. Karolcia szybko wzięła koralik z ręki ciotki i zażyczyła sobie, żeby goście, ciastka i pamięć ciotki o tych wydarzeniach zniknęły. Wszystko nagle zniknęło, a ciotka Agata została drzemiąca w fotelu, niczego nie pamiętając.

Rozdział 6. Autobus i inne rzeczy

Karolcia, korzystając z magicznego koralika, sprawiła wiele niespodzianek tego dnia. Najpierw, aby uchronić swoją mamę przed deszczem i tłokiem w autobusie, poprosiła koralik o pusty autobus specjalnie dla niej. Życzenie natychmiast się spełniło.

Potem, kiedy jej przyjaciel Piotr przyszedł z wizytą, obserwowali razem przystanek autobusowy. Gdy zobaczyli, jak młody mężczyzna popycha staruszkę, próbującą wsiąść do autobusu, Karolcia złościła się na jego brak szacunku. Zadeklarowała, że gdyby była tam, uderzyłaby go w nos. Zanim Piotr zdążył zareagować, okno nagle się otworzyło, a Karolcia uniosła się w powietrzu. Przeleciała przez okno, znalazła się na przystanku, uderzyła chłopaka piąstką w nos, a potem powróciła do pokoju przez to samo okno.

Piotr był w szoku, myśląc, że to musi być sen. Karolcia, chcąc udowodnić, że to nie jest sen, użyła koralika, aby stać się niewidzialna, a potem sprawiła, że Piotr również stał się niewidzialny. Świat zaczynał wyglądać jak scena z filmu fantastycznego, ale dla nich to była rzeczywistość.

Rozdział 7. Hura! Niewidzialni! Hura! Latamy!

Karolcia i Piotr dzięki magicznemu koralikowi stali się niewidzialni i postanowili dobrze wykorzystać tę moc. Podczas deszczowego dnia, kiedy dzieci bawiły się puszczaniem statków po kałużach, chłopiec o imieniu Waldek zaczął robić zamęt, chlapał wodą i popychał dzieci do kałuż. Karolcia i Piotr, dzięki swojej niewidzialności, zdecydowali się nauczyć Waldka lekcji i przewrócili go do jednej z kałuż. Waldek nie mógł zrozumieć, co się stało, a niewidzialni przyjaciele cieszyli się ze swojego sprytu. Następnie, wykorzystując swoją niezwykłą zdolność, pomogli starszej pani Kozłowskiej przenieść koszyk z zakupami. Pani Kozłowska była zdziwiona, jak lekkie stały się nagle jej zakupy.

Karolcia i Piotr zdecydowali się odwiedzić dom towarowy. Trzymając się za ręce, poszybowali w kierunku tego wielkiego budynku. Na dachu znajdowała się kawiarnia, gdzie Piotr zafundował Karolci lody.

Podczas wizyty w domu towarowym, zauważyli niemiłą panią sprzedającą buty. Postanowili jej dać nauczkę i włożyli ręce do męskich półbutów i dziecięcych sandałek. Buty zaczęły tańczyć na ladzie, co kupujący uznali za ciekawą reklamę, a sprzedawczyni była całkowicie zaskoczona. Na końcu buty „mówiły” dziecięcymi głosami, zwracając uwagę na potrzebę bycia miłym dla klientów. Po tym incydencie sprzedawczyni stała się znacznie bardziej przyjazna dla swoich klientów.

Dzieci postanowiły również udaremnić kradzież na stoisku z chustkami i szalikami. Kiedy zobaczyły, jak młody mężczyzna chowa szalik do kieszeni bez zapłaty, Piotr pociągnął szalik tak, że wyglądało na to, że sam wychodzi z kieszeni. Sprzedawczynie natychmiast zauważyły złodzieja, który uciekł w popłochu.

Ich wizyta na stoisku zabawek również była ciekawa. Karolcia była zachwycona dużymi lalkami na górnych półkach. Piotr, chcąc zrobić przyjaciółce przyjemność, zdjął jedną z nich, ale wyglądało to tak, jakby lalka sama zeszła z półki. Klienci byli zafascynowani „reklamą” chodzących lalek, a sprzedawczyni była tak samo zaskoczona jak oni. W końcu Karolcia oddała lalkę, żeby nie robić dalej zamieszania. Po tych wszystkich przygodach dzieci schroniły się w domku Baby Jagi, ciesząc się swoją tajemnicą i czekając na to, co przyniesie kolejny dzień.

Rozdział 8. Co się działo dalej w piernikowym domku?

Kiedy Karolcia i Piotr natknęli się na tekturowy domek Baby Jagi będący dekoracją sklepu, Karolcia zażyczyła sobie, aby stał się prawdziwy. Natychmiast tekturowe jabłka i kwiaty stały się prawdziwe, a pluszowy kot zaczął mruczeć. Baba Jaga, mieszkanka domku, wyszła na zewnątrz i zaprosiła dzieci do środka. Okazała się bardzo miła i poczęstowała dzieci pierniczkami w czekoladzie. Te specjalne pierniczki sprawiały, że każdy, kto je spróbował, stawał się bardzo miły dla innych. Baba Jaga dała Karolci i Piotrusiowi mnóstwo pierniczków, które mogli rozdać innym osobom w sklepie. Nawet mama Karolci przyłączyła się do tłumu zgromadzonego wokół domku.

Jednak na miejscu pojawiła się tajemnicza kobieta, która zamiast wziąć pierniczek, wyciągnęła rękę w stronę koralika. Karolcia natychmiast rozpoznała ją – była to zła czarownica Filomena. Dzieci, które stały się znowu niewidzialne, musiały uciekać. Ludzie widzieli tylko Filomenę, która biegła za nimi, z rozwianymi włosami. Filomena potknęła się i upadła, a ludzie, myśląc, że jest coś się stało, wezwali pogotowie. W międzyczasie, aby uratować koralik, Karolcia szybko wsunęła go do kieszeni płaszcza swojej mamy.

Rozdział 9. W domu dzieją się dziwne rzeczy

Dzień pełen niezwykłych przygód dobiegł końca. Niewidzialni Karolcia i Piotr wrócili do domu, pełni niepokoju, co do losu koralika, który Karolcia wcześniej ukryła w płaszczu swojej mamy. W domu zastali ciotkę Agatę, której podarowali magiczne pierniczki, dzięki czemu mogli bez przeszkód zjeść coś w kuchni. 

Kiedy wreszcie mama Karolci wróciła do domu, okazało się, że koralika nie ma w kieszeniach płaszcza. Panika szybko zaczęła ogarniać dzieci, które bały się, że zostaną niewidzialne na zawsze. Równocześnie rodzice zastanawiali się, gdzie mogła podziać się ich córka.

Tata Karolci czytał gazetę, w której na pierwszej stronie opisano dziwne wydarzenia, które miały miejsce tego dnia w domu towarowym. Mama Karolci opowiedziała, że również tam była i jadła wspaniałe pierniczki. Zdziwiło ją to, że dziewczynka rozdająca ciastka była podobna do Karolci, ale nie mogło to być możliwe, przecież Karolcia była w domu… Wtedy mama przypomniała sobie o koraliku, który znalazła w kieszeni i który teraz leżał w jej torebce.

Gdy tylko mama Karolci pokazała koralik, dziewczynka natychmiast go zabrała, zabrała Piotra na korytarz i w mgnieniu oka użyła go, aby obydwoje znowu stali się widzialni. Cieszyli się, że mogli wrócić do domu, widzialni i bezpieczni po dniu pełnym niesamowitych przygód.

Rozdział 10. Uwaga, bo co będzie dalej?…

Karolcia i Piotr byli smutni na wieść o tym, że ich ukochany ogród ma być zamknięty. Często tu przychodzili, by bawić się i cieszyć świeżym powietrzem. To miejsce było dla nich jak drugi dom. Zamknięcie ogrodu oznaczałoby koniec wielu beztroskich chwil, które spędzali na placu zabaw, bawiąc się w piaskownicy czy na huśtawkach.

Karolcia i Piotr byli zrozpaczeni. Czy mogli coś zrobić, żeby uratować swój ukochany ogród? Czy mogli użyć koralika, aby spełnić to życzenie? Ale przecież wiedzieli już, że koralik stracił dużo swojej mocy i że każde kolejne życzenie będzie go osłabiać. Czy warto było ryzykować?

Wszystko to wymagało poważnej rozmowy i głębokiego zastanowienia. Wiedzieli, że decyzja, którą podejmą, może mieć poważne konsekwencje. Ale jedno było pewne – chcieli zrobić wszystko, co w ich mocy, aby uratować ogród.

Rozdział 11. Czerwony samochód po raz pierwszy

Planowano zniszczyć lokalny ogród, żeby zrobić tam restaurację. Ludzie, zarówno dorośli jak i dzieci, bardzo chcieli ocalić ten ogród. Doszli do wniosku, że jedynym człowiekiem, który może to zrobić, jest prezydent miasta. Wejście do ratusza, gdzie prezydent pracuje, było trudne. Ale dwójka dzieci, Karolcia i Piotr, postanowili spróbować porozmawiać z prezydentem. Próbowali dostać się do ratusza, ale strażnik nie pozwolił im wejść. Dzieci miały koralik, który potrafił uczynić je niewidzialnymi, więc poprosiły go o to i tak udało im się dostać do ratusza.

Kiedy weszły na teren ratusza, zauważyły wiele drogich samochodów. Piotrowi bardzo podobała się jedna czerwona limuzyna. Bez zastanowienia, dzieci wsiadły do niej. Piotr uruchomił samochód, ale wtedy zdali sobie sprawę, że nie wiedzą, jak go zatrzymać. Na szczęście, pojawił się kierowca, który mimo że nie widział dzieci, zatrzymał samochód po usłyszeniu prośby Piotra.

Rozdział 12. Kamienne lwy!

Chociaż dzieci długo oglądały samochody, postanowiły, że muszą wejść do ratusza. Gdy dotarły do głównego wejścia, zauważyły, że jest zamknięte. Dwie małe kamienne rzeźby z lwami strzegły żelaznej bramy. Chcieli przecisnąć się między prętami bramy, ale nie udało im się to, bo pręty były zbyt śliskie.

Zrozpaczona, Karolcia usiadła na jednym z lwów i zaczęła płakać. To spowodowało, że kamienne lwy ożyły. Okazało się, że były one zaczarowane i mogły pomóc osobom posiadającym błękitny koralik. Dzięki nim brama ratusza otworzyła się, a dzieci mogły wejść do środka, jadąc na grzbietach lwów.

Gdy już były w środku, nie wiedziały, gdzie znajduje się gabinet prezydenta, a nie mogły nikogo o to zapytać. Postanowiły więc podążać za strzałkami na ścianach korytarza. Niestety, zamiast do biura prezydenta, strzałki doprowadziły je do muzeum w ratuszu.

Rozdział 13. Panie prezydencie miasta!

Pracownicy zauważyli niezwykłe zwierzęta. Lwy musiały szybko uciekać, a dzieci zdecydowały się schować za czerwoną kotarą w jednym z pomieszczeń. W tym pokoju za biurkiem siedziała osoba, która czytała gazetę. Dzieci miały nadzieję, że to jest prezydent miasta. Ale kiedy osoba odłożyła gazetę, okazało się, że to Filomena.

Filomena wiedziała, że kamienne lwy pomagają tym, którzy mają błękitny koralik, więc zaczęła go szukać. Karolcia była niewidzialna, ale błyskający błękitny koralik zdradził jej miejsce. Właśnie wtedy do pokoju wszedł starszy, bardzo sympatyczny mężczyzna – prezydent miasta. Filomena, jako jego sekretarka, musiała go zostawić samego.

Na widok prezydenta lwy natychmiast skamieniały. Prezydent zauważył je od razu, wiedząc, że wcześniej ich tu nie było. Karolcia wyjaśniła, że lwy są nieszkodliwe, bo są zaczarowane, choć prezydent jej nie widział. Zarówno ona, jak i Piotr, byli niewidzialni. Przez jakiś czas musieli przekonywać prezydenta, że naprawdę są w pokoju. W końcu zrozumieli, że prezydent nie stanowi dla nich zagrożenia, więc stali się znowu widzialni.

Prezydent był zachwycony tą niezwykłą sytuacją. Jako dziecko marzył, żeby być niewidzialnym, więc cieszył się, widząc, że dzieci dobrze się bawią. Piotr i Karolcia poczęstowały go magicznymi serduszkami i poprosiły, aby pomógł uratować ich ogród.

Rozdział 14. Rzeczy chyba jeszcze dziwniejsze

Pan prezydent chciał wyjść z ratusza, ale Filomena nie pozwoliłaby mu na to bez konkretnego powodu. Zwrócił się więc do Piotra i Karolci z prośbą, by uczynili go niewidzialnym tak jak oni. Po krótkiej naradzie dzieci zgodziły się, ale nie mogły poprosić koralika, by przeniósł ich od razu do ogrodu. To byłoby za dużo dla błękitnego koralika, który już był blady. Mogły jednak poprosić o niewidzialność dla prezydenta.

Gdy prezydent stał się niewidzialny, nie mógł się powstrzymać i zaczął się bawić, ślizgając się po polerowanej podłodze korytarzy, zjeżdżając po poręczach schodów, a nawet wkładając zbroję z muzeum i przechadzając się w niej, co zaskoczyło zwiedzających. Potem wsiadł razem z lwami i dziećmi do czerwonej limuzyny i odjechał.

Rozdział 15. Stop! Zatrzymać wóz!

Prezydent miasta zasiadł za kierownicą samochodu. Ludzie na ulicach byli zdumieni, widząc pędzący samochód prowadzony przez… dwa lwy! Niektórzy krzyczeli ze strachu, obawiając się, że dzikie zwierzęta mogą uciec z auta. Na jednym ze skrzyżowań policjant próbował zatrzymać auto, ale niewidzialny prezydent nie zareagował, więc policjant ogłosił pościg za czerwoną limuzyną.

Uciekając przed pościgiem, auto w końcu zatrzymało się, gdy lwy poprosiły o przerwę, chcąc się porozciągać. Bawiły się, goniąc się i robiąc ósemki, ale wtedy przybyło wsparcie policji. Z jednego z aut wysiadła Filomena i kilku strażników z miasta, trzymając w rękach wielką siatkę z grubych sznurów. Złapali lwy w siatkę i zdecydowali przewieźć je do zoo. Prezydent, Karolcia i Piotr postanowili nie zostawiać swoich lwich przyjaciół w tarapatach.

Rozdział 16. Dziwne zwieżę

Czerwona limuzyna zatrzymała się przy bocznym wejściu do zoo. Prezydent i dzieciaki szybko wyruszyli na poszukiwania lwów. Przy klatce tłum ludzi podziwiał niewielkie, zaskakujące zwierzęta. Nasza trójka od razu skierowała tam swoje kroki. Przed klatką stała Filomena, przekonując wszystkich, że lwy są niezwykle groźne. Ale dzieci miały już plan na uwolnienie lwów.

Karolcia wpadła na pomysł, aby namówić słonie na stworzenie zamieszania. Słonie ustawione w szeregu zaczęły głośno trąbić. To natychmiast przyciągnęło uwagę dyrektora zoo i strażników, którzy zaczęli się zastanawiać, co mogło się stać słoniom. Tym samym wszyscy zapomnieli o lwach.

Filomena została sama przy klatce lwów, ale była tak skupiona na zwierzętach, że nie zauważyła kapucynek. Te małpki miały sporo wolności w zoo, dzięki czemu mogły swobodnie przechadzać się po terenie. Widząc Filomenę, kapucynki postanowiły pomóc. Skoczyły na jej kapelusz, a potem otworzyły klatkę lwów. Lwy natychmiast uciekły, a małpki wrzuciły Filomenę do klatki. Piotr zamknął klatkę, a na tabliczce zawieszonej na drzwiach klatki napisał czerwoną kredką „dziwne zwieżę”. Przez chwilę zastanawiał się, czy to jest odpowiednie określenie, ale nie było czasu na poprawki.

Rozdział 17. Nareszcie w ogrodzie

Właśnie gdy dwóch urzędników próbowało zamknąć bramę do ogrodu, podjechał czerwony samochód. Z niego wysiadł teraz już widzialny pan prezydent. Stanowczo powiedział urzędnikom, że ogród ma pozostać otwarty i obiecał wydać na to odpowiednie pismo. Urzędnicy odeszli, a dzieci zaprosiły pana prezydenta na spacer. Atmosfera była radosna, wszyscy bawili się na zjeżdżalniach i karuzelach, nawet pan prezydent postanowił skorzystać z karuzeli i dołączył do kolejki. Kamienne lwy zdecydowały, że zostaną w ogrodzie i zamieniły się w drewniane lwy z karuzeli. Pan prezydent postanowił zostawić swój czerwony samochód dla dzieci do zabawy, a sam odjechał autobusem.

Rozdział 18. Nie blednij, koraliczku!

Nadszedł czas obiadu. Mama Piotra przyszła do parku, żeby zabrać chłopca do domu na posiłek. Tak samo Karolcia wróciła do domu, żeby zjeść obiad. Jej mama i ciotka Agata były nieco zaniepokojone, ponieważ Karolcia spędziła długi czas poza domem. Karolcia jednak nie chciała mówić im, co robiła. Wiedziała, że nie uwierzyliby jej. Tymczasem jej tata czytał w gazecie o tym, że prezydent miasta odwiedził park. Przeczytał również, że park będzie teraz zawsze otwarty, a restaurację planują przenieść gdzie indziej.

Karolcia spojrzała na swój magiczny koralik i zauważyła, że stracił prawie całe swoje błękitne zabarwienie. To oznaczało, że mógł spełnić tylko jeszcze jedno życzenie.

Rozdział 19. Żegnaj, koraliku!

Następnego dnia Karolcia i Piotr zastanawiali się, co mają zrobić z ostatnim życzeniem. Karolcia chciała nową lalkę, ale Piotr przypomniał jej o marzeniach innych dzieci z ich sąsiedztwa. W końcu Karolcia podjęła decyzję i poprosiła, aby spełniły się marzenia wszystkich innych.

Zaczęły się wtedy dziać rzeczy, które zaskoczyły dzieci. Leszek nagle przejechał obok nich na nowym rowerze, Agasia cieszyła się z nowej skakanki, starsza pani Leśniewska biegła po schodach bez bólu, ciotka Agata dumnie przechadzała się w nowym kapeluszu, tata Karolci pojawił się na nowym skuterze, mama Piotra przyniosła sterty nowych książek, a mama Karolci była szczęśliwa, bo wszystkie dzieci w szpitalu, gdzie pracowała, wyzdrowiały. Można było słyszeć dźwięk śmiechu z każdego mieszkania.

Nagle na podwórku pojawiły się osoby o miedzianej skórze i czarnych włosach – prawdziwi Indianie, których spotkanie było marzeniem Piotra. W tym samym czasie przed ich blokiem zjawiły się samochody z dziennikarzami. Chcieli przeprowadzić wywiad z pewnym skrzypkiem, który był sąsiadem Karolci i Piotra. Nikt nie wiedział, że był on sławnym muzykiem.

W końcu, Karolcia spojrzała na swoją dłoń. Zamiast koralika, było tam coś przezroczystego – być może była to łza szczęścia, której doświadczyła. Rzuciła to na trawę, ale kiedy chciała to znaleźć, nie mogła. Może kiedyś koralik znów się pojawi, albo może inne dziecko go znajdzie. Najważniejsze jest jednak umieć dostrzec ten błękitny koralik.

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Pin It on Pinterest