EduZabawy.com

Postaw nam kawę:

 

Postaw nam kawę

 

Newsletter

Zapisz się na newsletter aby otrzymywać pomocne materiały dydaktyczne raz na dwa tygodnie.

Polub nas:

Reklama:

Lektura: W pustyni i w puszczy – streszczenie szczegółowe

Szczegółowe streszczenie „W pustyni i w puszczy” jest niezastąpione w procesie nauki, zwłaszcza przygotowując się do egzaminów, sprawdzianów czy kartkówek. Dostarcza klarownego i zwięzłego przeglądu treści lektury, ułatwiając zrozumienie głównych wydarzeń i relacji między postaciami. Pozwala także na szybkie odświeżenie pamięci kluczowych punktów fabuły tuż przed testem, zapewniając większą pewność siebie podczas odpowiadania na pytania.

Rozdział pierwszy

W Port Said, egipskim mieście, znajdują się dwa sąsiadujące domy, w których mieszkają dwaj przyjaciele i współpracownicy. W jednym z domów mieszka Polak Tarkowski, ojciec czternastolatka Stasia, a w drugim Anglik Rawlison, ojciec ośmioletniej Nel. Obaj są wdowcami, a ich długotrwałe relacje zacieśniły więzi pomiędzy nimi i ich dziećmi.

Podczas spaceru, Staś stara się wyjaśnić Nel skomplikowane kwestie polityczne związane z Mahdim, liderem rebelii. Informuje ją, że siostra cioteczna Mahdiego, Fatma, została aresztowana wraz z jej trojgiem dzieci, którzy są teraz zakładnikami. Poprzez ich przetrzymywanie, rząd brytyjski ma nadzieję odzyskać jeńców pozostających w rękach powstańców.

Dzieci zdecydowały się odwiedzić port kanałowy, aby podziwiać flamingi, lokalnie nazywane czerwonakami. Za nimi podąża stara niania Nel, Murzynka Dinah. Zachwycali się pięknem otaczającej przyrody. Później udali się do willi Rawlisona, gdzie zostali zaproszeni na wspólny obiad.

Rozdział drugi

Podczas wspólnego posiłku, dzieci dowiadują się ekscytujących wiadomości. Ich ojcowie otrzymali zaproszenie do spędzenia miesiąca urlopu w pobliżu miasta Medinet i Jeziora Karoun. Decydują się zabrać ze sobą swoje pociechy, co zwiastuje niezapomniane wakacje. Planują dokładnie zbadać tereny wzdłuż Nilu. Inżynierowie muszą wyruszyć bez zwłoki, natomiast dzieci mają dołączyć do nich za tydzień pod opieką pani Olivier. Podróży towarzyszy precyzyjny plan. Co więcej, dzieci nie będą nocować w hotelach, ale w specjalnych namiotach od Towarzystwa Podróżniczego Cooka, co dodatkowo podnosi atrakcyjność wyjazdu. Nel ma dostać własnego wielbłąda, na którym będzie mogła jeździć podczas wycieczek po pustyni.

Jednak opiekunka dzieci, pani Olivier, nie jest zachwycona perspektywą wyjazdu, namiotów i jazdy na wielbłądach. Jej wcześniejsze doświadczenia z takim środkiem transportu nie były udane. Dodatkowo, boi się powstańców mahdystów, znanych ze swojego okrucieństwa. Pan Rawlison próbuje ją uspokoić, wyjaśniając, że Medinet jest zlokalizowane daleko od Chartumu, miasta zajętego przez Mahdiego. Staś również bierze udział w dyskusji na temat rebelii.

Podczas rozmowy, służący przekazuje informację o przybyciu Fatmy, która prosi o spotkanie. Młoda Sudanka zostaje wpuszczona do domu, gdzie na kolanach, z rozpaczliwym tonem w głosie, prosi o interwencję w sprawie uzyskania pozwolenia na dołączenie do swojego męża. Jej wyjaśnienia są niejasne i wydają się być niespójne. Nel, mając wrażliwe serce, zaczyna błagać swojego ojca o wyrozumiałość. Inżynier obiecuje udzielić jej pomocy.

Po opuszczeniu domu Anglika, Fatma przekazuje Chamisowi pieniądze, list i instrukcje do przekazania Idrysowi, który przebywa w Medinet. Z ich rozmowy wynika, że kobieta spiskuje z nim i planuje jakiś podstęp, który ma związek ze Stasiem i Nel.

Rozdział trzeci

Ojcowie młodych bohaterów, Staś i Nel, udali się do Kairu. Przesłali do swoich dzieci telegram z informacją o terminie wyjazdu i o tym, że nie otrzymali od przedstawiciela rządu brytyjskiego wsparcia obiecanego Fatmie. Rozpoczęto przygotowania do ekscytującej podróży. Niestety, na dzień przed wyjazdem pani Olivier została użądlona przez skorpiona podczas popołudniowej drzemki. Lekarz zalecił jej pozostać na miejscu. Staś przesłał telegram informujący o zaistniałej sytuacji. Ojcowie wyrazili zgodę na podróż dzieci w towarzystwie Dinah, mając pełne zaufanie do samodzielności i zdolności radzenia sobie Stasia. Dzieci wyruszyły w podróż, najpierw kanałem, a następnie pociągiem do Kairu. Planowano tam zatrzymać się na noc, a następnego dnia kontynuować podróż do Medinet. W trakcie jazdy pociągiem, dzieci zaprzyjaźniły się z dwoma sympatycznymi oficerami brytyjskimi: kapitanem Glenem i lekarzem wojskowym Clarym, który okazał się krewnym stryja Nel. Wzajemnie obiecali sobie prowadzić korespondencję i odwiedzić się nawzajem. Podróż do Kairu przebiegła bezproblemowo.

Rozdział czwarty

Ojcowie z entuzjazmem przyjęli przybyłe dzieci, pokazując im ich imponujące obozowisko, które było przestronne i komfortowe. Pogoda była wyjątkowo piękna. W Medinet można było podziwiać okazałe palmy daktylowe, oliwki, figowce, drzewa pomarańczowe, mandarynkowe, granatowe, a także krzewy bzów, róż i akacji, które intensywnie pachniały. Pan Rawlison rozważał zakup domu z ogrodem w tej okolicy, by móc spędzać tam przyszłe wakacje. W obozie dzieci spotkały młodego Chamisa, który został zatrudniony jako służący. Po sycącym posiłku, wszyscy odpoczywali w ogrodzie do późnej nocy. Gdy nastała ciepła noc, nagle zaczęło się głośne szczekanie. Okazało się, że to była wigilijna niespodzianka pana Tarkowskiego, którą miała dostać Nel – olbrzymi pies o imieniu Saba, co oznacza „lew”. Na prośbę Nel, pan Tarkowski natychmiast pokazał jej świąteczny prezent. Pies szybko zdobył sympatię wszystkich obecnych, a Nel, nowa właścicielka, została obwąchana i polizana. Saba był na tyle duży, że Nel mogła na nim jeździć jak na kucyku. Zwierzę wydawało się być przyjazne, ale na widok dwóch właścicieli wielbłądów – Idrysa i Gebhra – przemiły dotąd Saba zaczął warczeć. Arabowie zaoferowali swoje usługi jako przewodnicy wycieczek po pustyni. Czujny obserwator mógłby zauważyć, że rzucali uważne spojrzenia w stronę Stasia i Nel.

Rozdział piąty

Ojcowie spędzali radosną Wigilię ze swoimi pociechami w Medinecie. Następnie, oczekiwali na przybycie pani Olivier, jednak jej stan zdrowia po ugryzieniu przez skorpiona okazał się poważniejszy niż się spodziewano. Opiekunka nie była w stanie opuścić Port-Saidu. Ojcowie zdecydowali więc, że dzieci pozostaną w Medinecie pod opieką służącej, podczas gdy oni będą musieli udać się w podróż. Chamis, jeden z zatrudnionych lokalnych pracowników, miał za zadanie być kurierem między ojcami, którzy musieli ocenić prace inżynieryjne związane z melioracją, a ich dziećmi.

Rodzice odjechali. Kilka dni później pojawił się Chamis, który miał odwieźć dzieci do swoich ojców. Stasia zaskoczyła trasa proponowana przez Chamisa. Chamis tłumaczył, że inżynierowie musieli zmienić swoje plany i są teraz w innym miejscu, niż pierwotnie planowali. List informujący o tej zmianie rzekomo zaginął.

Staś i Nel rozpoczęli podróż. Przybyli do stacji kolejowej Wadi-Rajan, gdzie mieli się spotkać z ojcami. Jednak ich tam nie było. Jeden z towarzyszących dzieciom Arabów twierdził, że inżynierowie udali się na pustynię, aby tam rozbijać namioty. Wysłali na stację Beduinów, którzy mieli zaprowadzić dzieci do obozowiska.

Podróż na pustynię nagle zmieniła swój charakter, kiedy Arabowie podkręcili tempo wielbłądów. Staś początkowo myślał, że przewodnicy nie są w stanie zatrzymać zwierząt. Zaniepokojony o Nel, nalegał na zwolnienie biegu. Jednak Arabowie nie posłuchali go. Staś zrozumiał wtedy, że to było porwanie.

Rozdział szósty

Ojcowie zajmują się pracami melioracyjnymi w mieście El-Fachen. Mają nadzieję spotkać swoje dzieci na stacji kolejowej, ale Staś i Nel nie pojawiają się. Wzrastające obawy skłaniają ojców do przypuszczenia, że Chamis mógł przespać godzinę odjazdu pociągu. Wysyłają depeszę do Port-Saidu. Odpowiedź, jaką otrzymują, jest zaskakująca: dzieci miały ruszyć w kierunku Gharak-el-Sultani. Domniemają, że może to być rezultat nieprzemyślanej decyzji Stasia. Coraz bardziej zaniepokojeni, udają się na stację kolejową Wadi-Rajan, gdzie ostatnio widziano dzieci. Kierownik stacji wspomina o Stasiu i Nel oraz kilku wielbłądach przygotowanych na bardzo odległą wyprawę. Ojcowie zaczynają się zastanawiać, kto mógł porwać ich pociechy. Przywołują na myśl fakt, że Idrys i Gebhr, dwaj Sudańczycy, którzy towarzyszyli dzieciom, pochodzą z rodu Dangalów, skąd pochodzi także Chadigi, ojciec Chamisa. Wnioskują, że dzieci nie zostały porwane aby otrzymać okup, ale raczej aby wymienić je na Fatmę. Stasiowi i Nel nie zagraża śmierć z rąk porywaczy, ale długie i wymagające podróże do Chartumu, który znajduje się 2000 kilometrów od miejsca porwania, mogą okazać się zbyt trudne.

Rozdział siódmy

Po szóstej godzinie uprowadzenia, Staś i Nel z desperacją pędzą na wielbłądach. Upuszczają rękawiczki, aby zostawić za sobą jakiś ślad, który mogą odnaleźć potencjalni poszukiwacze. Wreszcie zatrzymują się w wąskim kanionie. Gebhr, jeden z porwających Sudańczyków, znajduje upuszczone rękawiczki Nel i uderza dziewczynkę w twarz. Staś staje w obronie Nel, co prowadzi do bójki. Tylko fakt, że Staś jest zakładnikiem przeznaczonym do wymiany, ratuje go przed śmiercią.

Staś próbuje przekupić swoich porywaczy, zapewniając, że ojciec Nel oferuje im więcej pieniędzy niż jakikolwiek muzułmanin. Jednak porywacze odpowiadają, że pieniądze chrześcijanina nie otworzą im drzwi do nieba – co zrobi jedno słowo Mahdiego. Wszystkie wysiłki Stasia okazują się daremne. Porywacze również odrzucają jego propozycję, aby odpuścić Nel.

Rozdział ósmy

Saba, która zdołała uciec, niespodziewanie odnajduje porwane dzieci na bezkresnej pustyni. Wkrótce potem zatrzymują się na kolejnym odpoczynku w kanionie. Nagle z krzewów wyłania się wąż, co Arabowie interpretują jako bardzo zły omen, przepowiadający nadejście nieszczęścia. Następnie na pustynię uderza burza piaskowa. Staś planuje wykorzystać chaos spowodowany burzą do ucieczki z Nel. Niemniej jednak, Sudańczycy powstrzymują go ponownie, związując mu ręce.

Rozdział dziewiąty

Porwane dzieci spędzają noc w kanionie. Staś coraz bardziej troszczy się o młodszą Nel. W środku nocy Staś budzi się i dostrzega swój karabin oparty o ścianę jaskini, gdzie spędzają noc. Postanawia sięgnąć po broń, opuścić jaskinię i załadować ją amunicją. Kiedy wygląda na to, że jego plan będzie skuteczny, Saba dostrzega Stasia opuszczającego jaskinię i zaczyna szczekać. Dźwięki psa budzą Arabów…

Rozdział dziesiąty

… i rzucają się na niego. Zadecydowali o wymierzeniu mu kary – chłosty za pomocą arabskiego bicza – korbacza. Nel usiłuje bronić Stasia, stając między nim a napastnikami, a Saba, pokazując swoje ogromne kły, również wstaje, aby bronić dzieci. Porywacze decydują ostatecznie o odstąpieniu od ukarania Stasia.

Karawana rusza dalej w swoją podróż.

Rozdział jedenasty

Przez dwa dni jechali niemal bez przerwy. Staś, obserwując Arabów, dostrzegł, że często odkrywali zapasy żywności ukryte w skalnych szczelinach. To wskazywało na staranne zaplanowanie porwania. Młody chłopiec nieustannie myślał o ucieczce, czując narastającą w sobie złość. Idrys to zauważył. Sprytny Arab zdecydował, że na wszelki wypadek warto zdobyć sympatię chłopca. Zapewnił, że nie będzie go związywać na noc, pod warunkiem, że Staś przysięgnie na Biblię, iż nie ucieknie. Nie otrzymał jednak żadnej odpowiedzi. Mimo to, nie związał go. Wprowadzono częste zmiany warty. W ciągu dnia dzieci mogły się swobodnie porozumiewać. Gdy Nel dowiedziała się, że to Saba przeszkodziła w planach Stasia dotyczących ich uwolnienia, poczuła smutek i obiecała psiakowi kłopoty. Wkrótce potem karawana ponownie ruszyła przez pustynię.

Rozdział dwunasty

Karawana podróżuje niemal nieustannie przez osiemnaście godzin. Arabowie pragną jak najszybciej przekroczyć granice Asuanu. W tym miejscu znajduje się pierwsza katarakta na Nilu, a tamtejsza ludność jest dzika i nie ulega wpływom Anglików.

Podczas podróży po pustyni, dzieci doświadczają zjawiska fatamorgany. Wydaje im się, że widzą Medinet, miasto, w okolicach którego ich ojcowie prowadzili prace.

Napastnicy na swojej drodze napotykają rządowego strażnika, którego bez wahania zabijają.

Rozdział trzynasty

Karawana przejeżdża przez Assuan. Stasiowi udaje się przechować trochę prochu z zamiarem wysadzenia arabskiej strzelby. Knuje następny sprytny plan. Udaje, że będzie instruować Idrysa w posługiwaniu się strzelbą. Jego prawdziwym zamiarem jest jednak uzyskanie dostępu do sztucera – wtedy będzie mógł zyskać przewagę nad swoimi porywaczami. Plan się powodzi. Staś celuje w Idrysa, gotów go zastrzelić. Niespodziewanie z tyłu skał wyłania się dwudziestu konnych. Staś myśli, że to długo oczekiwany przez nich pościg. Jednak nowoprzybyli przynoszą wiadomość, że Chartum został zdobyty i tysiące muzułmanów przyłączyło się do rebelii Mahdiego. Ostatnia nadzieja na ucieczkę nagle zniknęła…

Rozdział czternasty

Podczas tej nieoczekiwanej podróży, ostatnia deska ratunku Stasia, zniknęła. Był zrozpaczony, jedyną iskrą nadziei była perspektywa, że Smain zamierza ich wymienić na swoje potomstwo. Jednak obawy o Nel były coraz większe. Z drugiej strony, Idrys, z nieukrywanym entuzjazmem, słuchał relacji o podboju Chartumu, straszliwej śmierci Gordona i odwrocie Brytyjczyków. Arab relacjonował także o ogromnym pościgu zorganizowanym po porwaniu dzieci, z obiecaną kolosalną nagrodą za schwytanie porywaczy. Ale triumf Mahdiego wlał w nich nową wiarę i zamiast oddać Idrysa oraz resztę porywaczy w ręce władz, zdecydowali się dołączyć do nich i otrzymać błogosławieństwo od proroka. Wznowili marsz. Staś ze szczególną uwagą obserwował układ gwiazd, aby utrzymać orientację w terenie.

Rozdział piętnasty

Nasi bohaterowie docierają do terenu, który został opanowany przez armię Mahdiego. Staś nie ma już nadziei na wsparcie ze strony brytyjskich czy egipskich patroli. Kierują się do Chartumu, miasta, które zostało zajęte przez derwiszów.

Rozdział szesnasty

Nasz duet dociera do rezydencji, której właścicielem był włoski handlowiec, teraz zamordowany przez zwolenników Mahdiego. Obecnie dom jest pod kontrolą Emira Tadhila. Mimo niedoboru jedzenia, Nel zostaje karmiona kilkoma daktylami i ryżem z miodem. Zmęczona i zapłakana, dziewczynka szybko zapada w sen. Staś natomiast spędza noc na zewnątrz, w towarzystwie zwierząt, otrzymuje jedynie wodę i kawałek suchego chleba. Nie jest w stanie zasnąć, zaniepokojony o swoje i Nel bezpieczeństwo. Dodatkowo uspokaja podenerwowanego psa. Na szczęście, miejscowi obawiają się Stasia. Również Idrys nie może zasnąć. Czuje się słabo i rozczarowany, jego nadzieje na nagrodę legły w gruzach.

Następnego dnia Emir nakazuje im przygotować się do dalszej podróży. Tadhil udaje się na czele, na koniu, a dzieci wraz z porywaczami idą za nim pieszo. Widoczne są wszędzie ślady bitew, zrujnowane budynki, ciała zalegające w gruzach. Białe dzieci przyciągają powszechną uwagę. W końcu docierają do łodzi, którą mają przekroczyć rzekę. W wodzie krokodyle pożerają ciała zabitych.

Po przekroczeniu rzeki docierają do Omdurmanu, który wygląda na zaniedbaną wioskę, zatłoczoną ludźmi. Wszyscy tu obecni są narażeni na głód i choroby. Na widok dzieci, tłumy zaczynają wydawać nieprzyjazne okrzyki. Grecki handlarz ulitował się nad Nel i ofiarował im trochę suszonych daktyli. Obiecał również poinformować Mahdiego o porwanych dzieciach.

Rozdział siedemnasty

Sytuacja wydaje się coraz bardziej beznadziejna. Idrys, lider porywaczy, nie jest w stanie odnaleźć Smaina w całkowitym chaosie, który panuje dookoła.

Dzieci biorą udział w publicznych modłach, które prowadzi Mahdi. Prorok mówi o karach, które Bóg zgotuje niewiernym. Opowiada także o swoich wizjach i misji, którą otrzymał rzekomo bezpośrednio od Boga. Według niego, obowiązkiem wiernych jest podbicie Egiptu i Mekki, a nawet całego świata.

Mahdi chce osobiście spotkać się z porwanymi dziećmi. Grek, który niedawno przybył do Chartumu, radzi Stasiowi, żeby podczas tego spotkania przyjął islam. Przeciwnie, ryzykuje śmierć. To, jak Staś zareaguje na tę radę, może zadecydować o losach obu dzieci.

Rozdział osiemnasty

Podczas konfrontacji z Mahdim, prorok zadał Stasiowi pytanie: czy gotów jest przyjąć jego nauki? Staś odpowiedział odważnie i bez wahania, twierdząc, że nie może przyjąć nauki, której nie rozumie. Przekonywał, że to uczyniłoby go tchórzem. I na pewno, jak dodaje, Mahdi nie chce mieć tchórzliwych wyznawców.

Ta bezpośrednia odpowiedź zaskoczyła proroka. Zamiast jednak skazać młodego chłopca na karę, postanowił wysłać obydwoje dzieci do Smaina, który przebywa w Faszodzie. Co prawda, to polecenie brzmi jak akt łaski, ale w rzeczywistości może być równoznaczne z wyrokiem śmierci. W Faszodzie bowiem panuje groźna febra, która pustoszy miejscową ludność…

Rozdział dziewiętnasty

Nocą stan zdrowia Idrysa gwałtownie się pogorszył. Rano stracił przytomność. Nastały trudne dni. Gebhr, który otrzymał od kalifa mniej nagród niż oczekiwał, skąpił funduszy na jedzenie. Staś wykorzystał monety od współczującego Greka, aby zakupić ryż i daktyle. Chamis, obojętny na cierpienia dzieci, zasugerował Stasiowi żebranie. Największą pomoc okazał skromny misjonarz, który ofiarował niewielką porcję jedzenia i niezbędną chininę, aby przeciwdziałać febrze szalejącej w okolicy.

Pewnego dnia sługa Mahdiego przyniósł wiadomość, że Beduini i Sudańczycy powinni jak najszybciej udać się do Faszody z dziećmi, które mają zostać przekazane Smainowi. Gdy Grek dowiedział się o tym, przyszedł do namiotu Gebhra i pod pretekstem woli Mahdiego nakazał, aby dzieci były traktowane z należytą troską. Chociaż Mahdi nie wydał takiego rozkazu, Grek to zmyślił, aby chronić porwane dzieci, którym szczerze współczuł. Obdarował dzieci jedzeniem, chininą i szklanymi paciorkami. Uświadomił Stasiowi, że prorok wysyła ich do Faszody w nadziei, że nie przeżyją podróży – co miało być karą za buntowniczą postawę chłopca. Na koniec, pobłogosławił dzieci i pożegnał się z nimi ciepłym słowem.

Rozdział dwudziesty

Staś, Nel i niewolnik Kali, podarowany Gebhrowi, wyruszają wzdłuż Białego Nilu w kierunku północnym. Okolice, przez które teraz podróżują, są niezwykle wilgotne, dlatego Staś regularnie podaje Nel chininę, aby zapobiec febrze, która jest powszechna w takich warunkach.

W przeddzień ich przybycia do Faszody, Dinah, ich czarnoskóra opiekunka, zdecydowała się na ucieczkę. Ta strata pogłębiła rozpacz dzieci.

Kiedy wreszcie docierają do Faszody, nie odnajdują Smaina. Jak się okazuje, wyjechał na wyprawę w poszukiwaniu niewolników i nie wiadomo, kiedy powróci. Faszoda, zniszczona i opuszczona, nie oferuje schronienia ani jedzenia. Oznacza to, że dzieci muszą kontynuować podróż, tym razem za Smainem. Towarzyszą im Hatim, Gebhr i jego niewolnik Kali, a także Mea – młoda Murzynka, którą podarowano Nel.

Rozdział dwudziesty pierwszy

Dzieci, wraz ze swoimi towarzyszami, kontynuują marsz, kierując się śladami pozostawionymi przez Smaina. Gebhr regularnie znęca się nad niewolnikiem Kalim, co zawsze wywołuje płacz Nel.

Pewnego dnia, natrafiają na lwa, który leży na środku jedynego wąwozu, w którym mogły jechać ich konie. Wszyscy są przerażeni, bo wiedzą, że jeśli zaczną się wycofywać, zwierzę najprawdopodobniej za nimi ruszy. Gebhr, zrozpaczony, proponuje poświęcić Kalego, karmiąc nim lwa. Na to Staś postanawia zastosować bardziej heroiczne rozwiązanie: proponuje, że on sam zabije lwa za pomocą swojego sztucera. W obliczu grożącego niebezpieczeństwa, Arabowie przekazują mu broń. Staś, celując z niewiarygodną precyzją, zabija lwa jednym strzałem. Wtedy, wykorzystując moment zaskoczenia, zabija również Gebhra, Chamisa i dwóch beduinów.

Dzieci są teraz wolne, ale ich wolność jest gorzka, ponieważ są całkowicie sami, otoczeni tylko przez niekończące się pustkowia.

Rozdział dwudziesty drugi

Po dramatycznych wydarzeniach Staś i Kali szybko zareagowali, odsuwając ciała zabitych beduinów i lwa na bok, z dala od obozu. Ze zbliżającą się nocą rozpalili ognisko i zbudowali Nel prowizoryczne schronienie, otaczając obozowisko wysokim, ciernistym płotem służącym ochronie przed dzikimi zwierzętami. Po długim czasie głodu ugotowali sobie hojny posiłek, z którego Kali – do tej pory niewolnik – mógł najeść się do syta, patrząc z podziwem na Stasia.

Jednak noc nie była spokojna. Staś i Nel, zmęczeni i przerażeni, borykali się z przemyśleniami na temat ich sytuacji, a zwłaszcza ze skutkami drastycznego działania Stasia. Konie zabitych porywaczy, spłoszone przez hieny żerujące na ich martwych właścicielach, wpadły do obozowiska. Szum zbudził Nel, która wyjrzała ze swego szałasu, patrząc na Stasia z lękiem. Przyznała mu, że bardzo się boi, co wzruszyło chłopca. Staś zwrócił się do Nel z ciepłymi, uspokajającymi słowami, tłumacząc konieczność swojego działania. Po troskliwym pocieszeniu, udało mu się uspokoić przerażoną dziewczynkę.

Rozdział dwudziesty trzeci

Wycieńczeni emocjami i strachem, dzień rozpoczęli późno. Słońce rozproszyło grozę nocy, ale podróż musiała trwać. Schronili się w cieniu skał, gdy upał stawał się nieznośny. Staś rozmawiał z Kalim, próbując wyznaczyć najbezpieczniejszą trasę do Abisynii, skąd mogliby udać się do spokojniejszych obszarów. Podczas rozmowy dowiedział się, że Kali jest synem króla plemienia Wa-hima i jego wieś leży w pobliżu gór i dużego zbiornika wodnego.

Podczas wędrówki, natknęli się na stado gnu. Staś upolował jedną z antylop, zapewniając grupie świeże mięso. Troska o Sabę, psa, który zniknął ścigając rannego bawoła, zdominowała wieczór. Noc spędzili przy ognisku, z Nel płaczącą cicho za Sabą.

Rankiem Staś zauważył, że Kali zniknął, wziąwszy ze sobą miecz. Zasmucony potencjalną niewdzięcznością Kalego, przypuszczał, że uciekł. Ale szybko wszystko stało się jasne. Kali, nie mogąc znieść widoku smutnej Nel, odważnie poszedł szukać Saby. Obaj powrócili, co rozjaśniło atmosferę. Kali otrzymał naszyjnik ze szklanych paciorków jako wyraz wdzięczności.

Rozdział dwudziesty czwarty

Za oknem nadchodziła pora deszczowa, a wraz z nią upały w ciągu dnia i chłodniejsze noce. Początkowo podróżowanie na świeżym powietrzu nie stanowiło problemu – Staś polował na ptaki, a Kali i Mea zbierali owoce z drzew chlebowych, więc nie cierpieli głodu. Cała grupa żartowała i wspominała swoje rodziny. Jednak niewielkie chmury na niebie zaczęły się gęstnieć, a przelotne deszcze stały się coraz częstsze.

Pewnej nocy, schronieni pod wielkim drzewem, gromadzili drewno na ognisko, gdy usłyszeli ryk lwa. Niebezpieczeństwo było na tyle duże, że skłoniło konie do szarży. Następne ryki były coraz głośniejsze i straszniejsze, a zaczął padać ulewny deszcz. Ognisko, które do tej pory gasiły jedynie pojedyncze krople deszczu, zaczęło zanikać.

Burza się nasilała. Kali wdrapał się na drzewo, a namiot Nel był ukryty za kopcem termitów i olbrzymim pniem. Gdy wicher zerwał dach namiotu, a ognisko zgasło, sytuacja stała się krytyczna. Na radę Kalego wszyscy wspięli się na drzewo i tam spędzili resztę nocy, słuchając przerażających odgłosów atakowanych przez lwy koni. Ta noc, pełna strachu i niepokoju, zdawała się trwać w nieskończoność.

Rozdział dwudziesty piąty

Gdy słońce wzeszło nad obozem, wszyscy opuścili drzewo. Kali rozpalił ognisko, aby wysuszyć mokre od burzy ubrania, a Staś sprawdzał zniszczenia spowodowane przez burzę i lwy – trzy konie zostały bestialsko rozszarpane. Saba niespodziewanie wrócił, niosąc jako łup hienę.

Kali przygotował posiłek, składający się z różnych rodzajów mięs i ziaren. Nel była jednak wyraźnie zmęczona i wyczerpana, więc Staś podał jej ostatnią dawkę chininy, obawiając się, że mogła złapać febrę. Po posiłku ruszyli dalej, poruszając się wzdłuż podzwrotnikowego lasu i podziwiając różnorodność roślin i zwierząt.

Pod koniec dnia natrafili na wielką skałę, która blokowała drogę i stanowiła pułapkę osłabionego słonia. Mimo początkowych planów zabicia zwierzęcia, Staś zdecydował się na inną strategię po prośbie Nel. Wszyscy zaczęli zbierać owoce i gałęzie, a wkrótce słoń, który najadł się, zaczął pić wodę z pobliskiego wodospadu. Nel była szczęśliwa, że mogli uratować słonia, a wierzyła, że Staś znajdzie sposób, aby uwolnić go z pułapki.

Rozdział dwudziesty szósty

Po spokojnej nocy, wrócili do słonia, dostarczając mu kolejne porcje jedzenia. Kali, miłośnik mięsa, wyrażał niezadowolenie z tej sytuacji, nie rozumiejąc, dlaczego nie zabili i nie zjedli zwierzęcia.

Mea, zazdrosna o naszyjnik, który Kali otrzymał za odnalezienie Saby, postanowiła wykonać równie bohaterski czyn. Wspięła się na wysokie drzewo, myśląc, że przyniesie Nel papugi, ale niestety gniazdo było puste. Staś, zaskoczony jej staraniami, obiecał jej naszyjnik za jej oddanie Nel.

Okolica, w której się zatrzymali, obfitowała w dziką zwierzynę i owoce. Odkryli też ogromny baobab z pustym pniem, którego średnica była na tyle duża, że potrzebnych było piętnaście osób, aby go objąć. Postanowili oczyścić wnętrze drzewa i przekształcić je w schronienie, gdzie mogliby przeczekać nadchodzącą porę deszczową.

Rozdział dwudziesty siódmy

Przekształcanie nowego schronienia w bezpieczne miejsce wymagało dużo wysiłku. Najpierw musieli przegonić nietoperze, a później wielkiego węża boa, którego słoń zabił, podrzucając go w powietrze. Nel była dumna ze swojego nowego przyjaciela, słonia, i nagrodziła go garścią daktyli. Staś zauważył, że słoń wykazuje sympatię do Nel i zastanawiał się, czy nie można by go oswoić.

Następnie wypalili wnętrze drzewa, co spowodowało ucieczkę wszelkiego rodzaju insektów, takich jak chrząszcze, pająki, liszki i stonogi. Ostatecznie wrzucenie rozżarzonych węgli do środka skutecznie wypędziło pozostałe owady.

Oczyszczona przestrzeń była na tyle duża, że Staś zdołał za pomocą płótna namiotu stworzyć dwa oddzielne pokoje – jeden był Nel i jej opiekunki, a drugi Stasia i Kalego. Wyłożyli podłogę piaskiem, który uprzednio wysuszono na słońcu. Dwa otwory, jeden pełniący rolę okna, drugi drzwi, dostarczały światła i świeżego powietrza. Kali stworzył z kory zabezpieczenia przed deszczem. Pracowali ciężko, ale byli zadowoleni ze swojego nowego, bezpiecznego schronienia.

Rozdział dwudziesty ósmy

Pomysł ze schronieniem w baobabie okazał się strzałem w dziesiątkę. Dzieci znalazły bezpieczne schronienie na czas pory deszczowej. Staś polował, a Nel zajmowała się karmieniem słonia, który z każdym dniem zdawał się stawać coraz bardziej oswojony.

Podczas jednej z nieobecności Stasia, Nel postanowiła zbadać wąwóz, w którym był uwięziony słoń. Zauważyła szczelinę między skałą a kamieniem blokującym wyjście i zdecydowała się zbadać ją. Gdy słoń zauważył jej obecność, zareagował nieoczekiwanie spokojnie, pozwalał się głaskać i zachowywał bardzo ostrożnie.

Nel, przekonana o dobroci słonia, zaczęła bawić się ze słoniem. Zauważyła wbite w jego stopy kolce i zdecydowała się je wyciągnąć. Gdy Staś wrócił z polowania i zobaczył Nel obok słonia, początkowo się przestraszył. Ale szybko zrozumiał, że słoń nie stanowi żadnego zagrożenia. Na jej rozkaz słoń nawet podrzucał Stasia swoją trąbą.

Jednak mimo wszystkich tych zabaw, nadal byli uwięzieni w wąwozie. Słoń był tak zachwycony towarzystwem Nel, że nie chciał jej wypuścić, nawet gdy zaczęło padać. Nel była całkiem mokra, a Staś obawiał się, że Nel może zachorować na malarię. Dlatego podał jej ostatnią szczyptę chininy, jaka mu została.

Następnie Staś wpadł na pomysł stworzenia latawców z pęcherzy rybich, na których zaznaczył ich położenie. Był to desperacki gest, ale mieli nadzieję, że ktoś odczyta ich wiadomość i przyjdzie na pomoc.

A Nel, coraz bardziej zaprzyjaźniona ze słoniem, nazwała go „King”.

Rozdział dwudziesty dziewiąty

Kilka dni później sytuacja zaczęła się komplikować. Mimo że regularne wizyty Nel u Kinga nauczyły go, że jego mała przyjaciółka nie opuszcza go na długo, Staś ciągle zastanawiał się, jak uwolnić słonia. Rozważał nawet użycie prochu do wysadzenia skały, która blokowała wyjście z wąwozu, ale zdawał sobie sprawę, że mogłoby to zużyć większość ich zapasów.

Tymczasem Kali, podziwiając odwagę Nel i jej zdolność do oswojenia tak potężnego zwierzęcia, zaczął nazywać ją „dobrym Mzimu”, co w języku Murzynów oznacza „dobrego ducha” lub „bóstwo”.

Ale wkrótce pojawiały się nowe problemy. Kali został pokąsany przez dzikie pszczoły, co spowodowało, że stracił przytomność. Wymagało to dziesięciu dni intensywnej opieki i leczenia, zanim doszedł do siebie.

A jakby tego było mało, ich konie zostały pokąsane przez muchy tse-tse, które są nosicielami poważnej choroby zwanej śpiączką afrykańską. Staś i Nel obawiali się, że konie mogą zachorować.

W końcu, największe niebezpieczeństwo: Nel miała gorączkę. Było to o tyle niepokojące, że Staś zużył ostatnią szczyptę chininy, leku na malarię, kilka dni wcześniej, kiedy Nel przemokła podczas deszczu. Teraz musieli stawić czoła tej groźnej chorobie bez dostępu do odpowiednich leków. Wszystko to przysparzało im wiele trosk i niepewności.

Rozdział trzydziesty

Nel z dnia na dzień czuła się coraz gorzej. Skarżyła się na utratę apetytu, a jej ciało przeszywały dreszcze. Staś otulał ją kocami, podawał gorącą wodę z miodem, próbując przynieść ulgę, ale to niewiele pomagało. Dziewczynka zaczęła tracić przytomność, majaczyć. Stasiowi było bardzo trudno to znieść – był bezradny wobec jej cierpienia.

Kali, pełen niepokoju, zaczął odprawiać modły do swoich afrykańskich bóstw, składając im ofiary w nadziei na wyzdrowienie Nel. Mimo że był zdecydowanie za daleko od swojego domu, jego wiara była źródłem pocieszenia i nadziei.

Stan Nel ciągle się zmieniał. Chwilami wydawało się, że jest lepiej, a potem znów gorzej. Staś czuł się bezradny, modlił się, wierząc, że tylko Bóg może teraz pomóc. Widok Nel tak słabej i cierpiącej był nie do zniesienia. Ale mimo to, nie tracił nadziei. Nie mógł przecież pozwolić, aby Nel cierpiała. Wiedział, że musi być silny, za nich oboje.

Rozdział trzydziesty pierwszy

Niespodziewanie nadchodzi drugi ataki febry. Dziewczynka jest wychudzona i słaba, a śmierć zdaje się być blisko. Wszyscy odczuwają głęboki lęk o jej życie.

W tym trudnym momencie, Kali zauważa dym unoszący się w oddali, pomiędzy dwoma wzgórzami. Ta obserwacja wzbudza dodatkowe obawy, ponieważ nieznani podróżnicy mogą stanowić zarówno zagrożenie, jak i potencjalne wybawienie. Staś, rozdarty między troską o Nel a chęcią zbadania sytuacji, postanawia działać.

W nocy, gdy Murzyni zostają na straży przy Nel, Staś wyrusza w kierunku ogniska. Jego przeprawa przez dżunglę jest pełna trudności i niebezpieczeństw. Po dwóch godzinach dociera do miejsca, skąd pochodził dym, Staś ostrożnie zbliża się do namiotu. Widzi tam człowieka w białym stroju europejskim oraz małego Murzynka, który dokłada drewno do ogniska. Wokół namiotu spoczywają Murzyni.

W tym momencie Staś stoi przed wyzwaniem: czy znajdzie pomoc wśród tych nieznajomych, czy też staną przed nowym zagrożeniem?

Rozdział trzydziesty drugi

Staś po dłuższym obserwowaniu w milczeniu niezwykłego obozu, postanawia przedstawić się leżącemu mężczyźnie. Okazuje się, że jest to Szwajcar z Zurychu, pan Linde, który dwa dni temu został ciężko ranny przez dzika. Do rany wdała się infekcja, co wywołało u niego gorączkę. Leżący w pobliżu Murzyni umierali na śpiączkę.

Pan Linde oferuje Stasiowi pomoc w postaci dwóch słoików cennej chininy, herbaty, kawy, ryżu i wina. Prosi chłopca, by wrócił następnego dnia po resztę zapasów i ofiarowuje mu konia, aby mógł szybko dostarczyć lekarstwo Nel.

Po powrocie do obozu, Staś jest radośnie witany przez Kalego, który od dawna uważa chłopca za istotę potężną i wszechmocną. Staś szybko podaje Nel lekarstwo i opowiada jej o swojej wyprawie do dziwnego obozu śmierci oraz o spotkaniu z rannym podróżnikiem. Czuje dumę, widząc wdzięczność i miłość w oczach chorej przyjaciółki.

Rozdział trzydziesty trzeci

Późnym popołudniem, po odpoczynku, Staś ponownie udał się do pana Linde. Chcąc pomóc rannemu podróżnikowi w zdobyciu pożywienia, zabił dwa ptaki. Podróżnik czując się nieco lepiej podzielił się ze Stasiem cennymi wskazówkami dotyczącymi ich dalszej podróży. 

Doradził, by udali się na wschód, w kierunku oceanu, ale dopiero po solidnym wypoczynku i całkowitym wyzdrowieniu Nel. Wskazał również opuszczoną wioskę murzyńską, położoną na płaskim szczycie góry, jako potencjalne miejsce do odpoczynku.

Pan Linde opowiedział także Stasiowi swoją historię. Był synem zamożnego kupca, wykształconym inżynierem, który od najmłodszych lat marzył o dalekich podróżach. Po odziedziczeniu znacznej fortuny po ojcu, udał się do Egiptu i poświęcił się badaniom geograficznym Afryki, będąc członkiem wielu towarzystw geograficznych. Ostatnią podróż rozpoczął od Zanzibaru i zwiedzał góry Karamojo, ale jego wyprawę dotknęły tragedie – ospa i śpiączka. W czasie polowania, pan Linde lekkomyślnie podszedł do rannego dzika, który rozszarpał mu nogę i zmiażdżył kręgosłup. Wiedząc, że jego stan jest beznadziejny i nie ma już ratunku, Linde czekał spokojnie na śmierć. Prosił Stasia, by przyjechał nazajutrz i ochrzcił wodą umierających Murzynów, którzy z nim byli.

Rozdział trzydziesty czwarty

Staś wypełnia swoją obietnicę i chrzci umierających Murzynów w obozie Lindego. Niestety, podróżnik Linde umiera trzy dni później. Staś i Kali dokonują pochówku w jaskini, a małego Murzynka Nasibu zabierają ze sobą. Przewożą cenne skarby z obozu Lindego, w tym broń, naboje i żywność. Pochowali również zmarłych na śpiączkę i postanawiają uwolnić oswojonego już słonia Kinga, który staje się ważną pomocą w podróży.

Z końcem pory deszczowej, grupa przenosi się na górę wskazaną przez Lindego. Dzięki kompasowi, lunecie, koniom i Kingowi, podróż przebiega sprawnie. Na miejscu znajdują las bananowców i osiedlają się w największej chacie w opuszczonej wiosce, którą nazywają Górą Lindego i wioską Nel. Nel jest szczęśliwa z tego powodu.

Rozdział trzydziesty piąty

Następnego dnia po osiedleniu się na Górze Lindego, bohaterowie dokładnie zwiedzają swoją nową posiadłość. Odkrywają źródło czystej wody, mały wodospad, palmy z orzechami kokosowymi, pola manioku oraz obfitość zwierzyny i ryb w rzece. Powietrze na górze jest suche i zdrowe. Mały Nasibu znajduje kozę z małym koźlątkiem, co skutkuje zapewnieniem codziennej porcji świeżego mleka.

Staś podejmuje się nauki i nawrócenia swoich ciemnoskórych towarzyszy na wiarę chrześcijańską, uczy też Kalego obsługi broni palnej i wysyłania latawców. Planują zrobić zapasy suszonego i wędzonego mięsa. Nel szybko wraca do zdrowia, a Staś staje się doświadczonym afrykańskim podróżnikiem. Trudności sprawia mu nauczenie Kalego zasad wiary chrześcijańskiej, ale ostatecznie dochodzi do ochrzczenia trzech postaci pogańskich. Staś i Nel ofiarowują im biały perkal i sznury paciorków jako prezenty chrzestne. Mea początkowo jest zawiedziona, gdyż spodziewała się, że po chrzcie stanie się białą kobietą.

Rozdział trzydziesty szósty

Kali, z niebywałą łatwością, opanował umiejętność strzelania. Staś często z nim rozmawiał na temat potencjalnego odwiedzenia osady Wa-himów, którą rządził ojciec Kalego. Pamiętając o cennych radach od Lindego, Staś zaczynał szkicować plan kolejnej części podróży. Liczył na to, że sojusznicy z plemienia Kalego będą chcieli im pomóc, a także dołączyć do karawany, co z pewnością by ich wzmocniło. Mimo to, odkładał termin wyjazdu jak tylko mógł. Warunki, które mieli na Górze Lindego, były wręcz idealne do życia, podczas gdy podróż mogła przynieść nieprzewidywalne wyzwania.

Pod koniec ich pobytu na Górze Lindego, mały Nasibu, podczas zbierania i suszenia bananów na mąkę, został uprowadzony przez gigantycznego goryla. Na szczęście, dzień uratowała skuteczna interwencja Kinga, który przybył na ratunek chłopca. W końcu, wszystko było już przygotowane do drogi. Na potężnym grzbiecie Kinga, obok bagażu, zamontowano specjalne siodło z zadaszeniem, w którym miała jechać Nel.

Rozdział trzydziesty siódmy

Wczesnym rankiem rozpoczęła się ich podróż tuż po odmówieniu modlitwy. Na czele karawany jechał Staś na koniu, z wesoło poszczekującą Sabą u boku. Za nimi szedł King, niosący na grzbiecie Nel, Meę oraz wszystkie pakunki. Dalej podążały konie Lindego, na końcu karawany jechał Nasibu na osiołku. Podróżowali przez leśne na których spotkali olbrzymie osty i wysokie wrzosy. Obecność Kinga płoszyła dzikie zwierzęta, takie jak antylopy, dzikie krowy, żyrafy i nosorożce. Podróż przebiegała wolno, gdyż Staś martwił się o zdrowie Nel. Spore zapasy lekarstw, ładunków i żywności zapewniały bezpieczeństwo i komfort podróży.

Rozdział trzydziesty ósmy

Podczas podróży przez Afrykę, Staś, Nel i ich towarzysze marzyli o radosnym spotkaniu z ojcami po dotarciu nad ocean. Pewnego dnia, ich karawana napotkała wioskę. Mieszkańcy zareagowali strachem na widok przybyszów, zwłaszcza Kinga i Saby. Kali uspokoił ich, tłumacząc pokojowe zamiary grupy. Jednak miejscowy czarownik próbował wykorzystać sytuację, twierdząc, że obudził złe duchy. Staś zdemaskował oszustwa czarownika, wykorzystując Kinga do zniszczenia jego chaty. Mieszkańcy wioski, zadowoleni z odsunięcia oszusta, obdarowali przybyszów prezentami, a noc zakończyła się świętowaniem.

Rozdział trzydziesty dziewiąty

Podczas pożegnania z mieszkańcami gościnnej osady, Staś zabił olbrzymiego bawoła, co bardzo ucieszyło miejscową społeczność. Następnie karawana ruszyła w dalszą drogę. Pustynne noce były zaskakująco chłodne, a dni przesycone gorącem. Kali z dumą nosił skórę pantery, którą zabił Staś, co było symbolem jego królewskiego pochodzenia. Przemierzając kolejne wioski, początkowo napotykali na strach, jednak z czasem Kali zawiązywał pakt braterstwa z miejscowymi wodzami, spożywając surową wątrobę. Nel jako „dobre Mzimu” cieszyła się ogromną sympatią wszędzie, gdzie tylko się pojawiali.

Za nimi rozciągały się tereny górzyste, pełne ptactwa – różne gatunki gołębi, wróbli, papug i rajskich muchołówek, które swoim radosnym śpiewem dodawały uroku tej krainie. Pewnego dnia, Nel zdecydowała się na krótki spacer w pobliżu obozowania. Chciała zerwać różowe kwiaty kusso. Gdyby nie czujność Stasia i jego zdolności strzeleckie, Nel mogła stać się ofiarą geparda. Słoń King, zrozumiał zagrożenie i obronił swoją panią. To wydarzenie przypomniało im ponownie, jak niebezpieczne mogą być tereny Afryki i jak ważne jest ciągłe zachowanie ostrożności.

Rozdział czterdziesty

Podczas kolejnego postojów na wysokim wzgórzu, przypominającym Górę Lindego, dzieci przygotowały latawce z napisami w różnych językach. Zbliżając się do krainy Wa-himów, Staś dowiaduje się o konflikcie między sąsiadującymi Samburami a plemieniem Kalego. W pustej dolinie, Kali wyrusza na zwiad i wraca z wieściami o przewadze liczebnej Samburów. Decydują się zostawić Nel w bezpiecznym miejscu, a Staś wraz z Kalim i grupą wojowników wyruszają, by stawić czoła konfliktowi.

Rozdział czterdziesty pierwszy

Staś postanowił przeprowadzić niespodziewany nocny atak na Samburów, zaskakując ich wykorzystaniem kolorowych rac. Eksplozje czerwonego światła w ciemnym niebie, donośne ryki słonia, a do tego krzyki wojowników Wa-hima wywołały u Samburów ogromny strach i chaos. Zmagania toczyły się w ciemnościach, gdzie wojownicy Wa-hima, bez litości, eliminowali swoich przeciwników. Staś, zgodnie z obietnicą złożoną Nel, nie brał bezpośredniego udziału w bitwie, lecz skupił się na podjudzaniu Kinga, aby ten wydawał jak najgłośniejsze ryki.

Jednak ta walka miała smutne zwycięstwo – podczas bitwy zmarł ojciec Kalego. Kali, będąc najstarszym synem królewskim, przejął władzę. Swoich białych przyjaciół umieścił w luksusowej chacie i zadbał o dostarczenie najsmaczniejszych potraw. Mimo iż początkowo planował zgładzić wszystkich wziętych do niewoli Samburów, Staś przekonał go do innego postępowania. Zasugerował pozbycie się czarowników i zakończenie konfliktu z Samburami. Choć seniorzy plemienia nie byli zadowoleni z tych nowych zwyczajów, a poniżeni i ukarani biczem czarownicy przysięgli zemstę młodemu królowi, Kali postanowił podążać nową drogą.

Rozdział czterdziesty drugi

Staś i jego towarzysze przygotowywali się do najdłuższej i najbardziej niebezpiecznej części ich podróży. W tym celu Staś szkolił czterdziestu wojowników Wa-hima w posługiwaniu się karabinami, a do jego eskorty dołączyło również dwustu innych wojowników, uzbrojonych w tradycyjne łuki i włócznie. Czuł dumę, mogąc dowodzić tak licznymi siłami.

Jednakże, obawiał się terenów, gdzie woda mogła być niedostępna. Mimo zapytań, miejscowi nie mogli dostarczyć mu precyzyjnych informacji o rzekach czy jeziorach, które mogłyby wystąpić na ich drodze. Początkowo zamierzał zostawić Kalego w wiosce, obawiając się, że jego nieobecność może wywołać konflikty między młodymi członkami plemienia a zwolennikami tradycyjnych zwyczajów. Kali prosił swego białego pana, aby zabrał go ze sobą, ale Staś był nieugięty. Dopiero łzy Nel sprawiły, że zmienił zdanie i zgodził się na towarzystwo Kalego.

Rozdział czterdziesty trzeci

Wreszcie, bogato zaopatrzona karawana, z pełnymi zapasami wody, owoców, suszonego mięsa i masy placków, ruszyła w drogę. Staś, dosiadając Kinga, z dumą spoglądał na liczne szeregi swoich wojowników. Poczuł się jak prawdziwy lider. Zaniepokoiło go jednak obecność dwóch czarowników z wioski wśród uczestników wyprawy. Kali postanowił ich zabrać, aby nie siali zamętu wśród Wa-himów podczas jego nieobecności, jednak obaj budzili nieufność.

Podróż rozpoczęli, idąc wzdłuż brzegu jeziora, a następnie wędrowali przez górzyste tereny porośnięte lasami. W trakcie podróży natknęli się na legendarnych słoni wodnych, co wywołało u nich duże zainteresowanie. Te tajemnicze stworzenia zanurzały się w jeziorze. Dotychczas żaden Europejczyk nie miał okazji doświadczyć tego niesamowitego widoku na własne oczy.

Rozdział czterdziesty czwarty

Po dziesięciu dniach podróży, karawana dotarła na rozległą równinę, gdzie panował upał i brakowało wody. Murzyni zaczęli uciekać z powodu trudnych warunków. Nel źle znosiła wysokie temperatury, ale odnalezienie małej rzeczki pozwoliło na odpoczynek i odświeżenie. Niestety, sytuacja znów stała się krytyczna, gdy czarownicy zniszczyli zapasy wody i uciekli, pozostawiając karawanę w niebezpieczeństwie śmierci.

Rozdział czterdziesty piąty

Po zemście czarowników, karawana spotyka trudności, a Kali wyrusza w pościg, by odzyskać wodę. Staś uspokaja Murzynów, ale wielu z nich traci nadzieję. Kali wraca z uszkodzonymi workami i informacją o śmierci czarowników. Nel modli się o deszcz na prośbę króla Wa-himów. Mimo wysiłków, sytuacja karawany pogarsza się, zwłaszcza gdy umierają konie i Murzyni. W nocy, gdy Saba szczeka i biegnie przed siebie, Staś wypuszcza czerwoną racę, w odpowiedzi widzi światło pochodni. Okazuje się, że to kapitan Glen i doktor Clary, oficerowie angielscy znani dzieciom z pociągu, nadchodzą z pomocą.

Rozdział czterdziesty szósty

Mężczyźni, którzy przybyli na ratunek, byli częścią ekspedycji rządowej badającej stoki Kilimandżaro. Słyszeli o porwaniu dzieci, ale nie spodziewali się ich odnaleźć żywych. Ich obóz nad jeziorem został zaalarmowany przez latawce wysłane przez Stasia. Byli zdumieni odwagą chłopca, który uratował siebie i Nel z niewoli. Postanowili przerwać swój postój i ruszyć im na pomoc. Poszukiwania przez jakiś czas były bezowocne, aż do momentu, gdy raca wysłana przez Stasia wskazała im kierunek, gdzie mogli znaleźć dzieci.

Zakończenie

Spotkanie z oficerami angielskimi przyniosło ogromną ulgę i radość zarówno dzieciom, jak i pozostałym członkom karawany. Po długim odpoczynku i posiłkach wszyscy zaczęli odzyskiwać siły. Wzruszające pożegnanie z Kalim wywołało wiele emocji. W drodze powrotnej Staś dowiaduje się o śmierci Mahdiego i rządach jego następcy, Abdullahiego, który sprowokował bunt. Oficerowie angielscy przewidywali rychły koniec dyktatury. Wysłano depeszę do ojców dzieci, a spotkanie w Mombasie zostało zaplanowane na około miesiąc później.

W Port-Saidu, ojcom Stasia i Nel trudno jest uwierzyć, że ich dzieci nie tylko przetrwały, ale wróciły do nich jako młodzi bohaterowie. Wzruszenie i duma rozpływa się na ich twarzach, podczas gdy w ich oczach lśnią łzy radości.

Nel wyjeżdża z ojcem do Anglii, gdzie kontynuuje edukację, podczas gdy Staś kształci się w Aleksandrii, a następnie na Politechnice w Zurychu. Pomimo oddalenia, obie postacie utrzymują ze sobą kontakt, dzieląc się swoimi osiągnięciami i marzeniami.

Kiedy Staś kończy studia, spotyka ponownie Nel. Dziewczyna, teraz osiemnastoletnia, jest już dorosła. Staś, mający dwadzieścia cztery lata, dostrzega, że jego uczucia do Nel nadal są silne. Zdecydowali się na ślub.

Rok później, po śmierci ojca Nel, postanawiają wrócić do Afryki, by odwiedzić miejsca, które odegrały tak ważną rolę w ich młodości. W Mombasie odnajdują Kinga, który od razu rozpoznaje Nel. Staś dowiaduje się, że Kali nadal jest królem Wa-hima i wprowadził na swoje tereny chrześcijańskich misjonarzy. Cieszy go fakt, że jego przyjaciel kontynuuje dzieło pokoju i postępu. 

Podczas wyprawy towarzyszy im stary już Saba, wierny pies, który przetrwał wszystkie ich przygody. Odbierają to jak powrót do przeszłości, ale teraz patrzą na te miejsca oczami dorosłych ludzi. Pomimo trudności, które musieli pokonać, mają poczucie, że te doświadczenia kształtowały ich i pomogły stać się tym, kim są dzisiaj.

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *