inne materiały dla tej lektury:
Zapoznanie się ze szczegółowym streszczeniem „Kubusia Puchatka” A.A. Milne jest cennym elementem procesu przygotowania do egzaminów, sprawdzianów i kartkówek. Szczegółowe streszczenia pomagają w uchwyceniu najważniejszych punktów fabuły, motywów i symboli, które często są tematem pytań na testach. Poza tym, mogą także pomóc w odkryciu subtelnych niuansów i głębszych znaczeń tekstu, które mogą umknąć podczas pierwszego czytania, zwiększając tym samym naszą zdolność do analizy i interpretacji lektury.
Rozdział pierwszy, w którym poznajemy się z Kubusiem Puchatkiem i pszczołami, i tu zaczyna się opowiadanie.
Kubuś Puchatek, nieodłączny towarzysz małego chłopca o imieniu Krzyś, mieszkał sobie spokojnie w Stumilowym Lesie, w cieniu ogromnego dębu. Pewnego dnia, podczas swego codziennego spaceru, do jego uszu dobiegło charakterystyczne bzyczenie. Bez chwili zastanowienia doszedł do wniosku, że skoro gdzieś bzyczą pszczoły, musi być blisko także miód, którego tak bardzo pragnął.
Niestety, pszczoły zdecydowały się zbudować ul wysoko na drzewie. Nie zrażony tym faktem, Puchatek zaczął wdrapywać się na drzewo, nucąc pod nosem radosną melodię. W połowie drogi do celu, gałąź, na której stawiał właśnie nogę, niespodziewanie pękła, a biedny miś z głośnym jękiem wylądował w gęstych krzakach pod drzewem.
Rozwiązanie przyszło mu do głowy, gdy dotarł do domu Krzysia, swego najbliższego przyjaciela. Poprosił go o niebieski balon, planując unieść się na nim aż do ula. Pszczoły, jak zakładał, pomyślą, że balon to niegroźna chmurka. Krzyś, trzymając otwarty parasol, miał spacerować pod drzewem, dodatkowo umacniając w pszczołach przekonanie o niewinności unoszącego się balonu. Kubuś obawiał się, że jeżeli pszczoły przejrzałyby jego plan, mogłyby go zaatakować.
Gdy balon z Kubusiem na pokładzie wreszcie wzbił się wysoko, pszczoły wyleciały z ula. W tym momencie miś postanowił wracać na ziemię, choć nie miał jeszcze pojęcia, jak to zrobić. Poprosił więc Krzysia, aby ten strzelił do balonu. Chłopiec bez wahania spełnił prośbę przyjaciela. Balonik powoli zaczął tracić powietrze, a Kubuś Puchatek bezpiecznie opadł na ziemię.
Rozdział drugi, w którym Puchatek idzie z wizytą i wpada w potrzask.
Podczas spaceru po Stumilowym Lesie, miś o imieniu Kubuś Puchatek nucił sobie piosenkę, którą wymyślił tej samej nocy. Jego kroki skierowały go do nory jego przyjaciela, Królika. Zważywszy, że nadeszła pora drugiego śniadania, Puchatek postanowił wpaść do niego z wizytą, licząc na przysmak w postaci miodu.
Miś z trudem przeciskał się przez wejście do nory Królika, który natychmiast wyciągnął z szafki słoiki z miodem i marmoladą. Puchatek z radością zabrał się za degustację, a po chwili już nawet nie odpowiadał na pytania Królika, tylko skupił się na konsumpcji. Po posiłku podziękował i oznajmił, że nadszedł czas na powrót. Jednak próby wyjścia okazały się bezskuteczne. Puchatek utknął w drzwiach, z głową i przednimi łapami na zewnątrz, a resztą ciała wewnątrz norki.
Królik usiłował wyciągnąć go za łapki, lecz bez skutku, więc zwrócił się o pomoc do Krzysia. Po zbadaniu sytuacji, Krzyś stwierdził, że Puchatek będzie musiał schudnąć, zanim będzie mógł opuścić norę. Przez kolejny tydzień, codziennie odwiedzał Puchatka, czytając mu, by umilić mu czas spędzony w pułapce, a miś nie mógł w międzyczasie jeść. Królik, korzystając z sytuacji, wykorzystywał wystające nogi Puchatka jako wieszaki na ręczniki.
Po upływie tygodnia, Krzyś uznał, że nadszedł czas na próbę wydostania misia. Chłopiec chwycił Puchatka za łapki, a wszyscy krewni i przyjaciele Królika chwycili go za nogi i pchali. Wreszcie Puchatek wyszedł na wolność, dziękując za pomoc, po czym zaczął spacerować po lesie, nucąc swoją ulubioną piosenkę.
Rozdział trzeci, w którym Puchatek z Prosiaczkiem tropią zwierzynę i o mało nie łapią łasicy.
Prosiaczek, mieszkaniec starego buka stojącego w sercu lasu, pewnego zimowego dnia oczyszczał teren przed swoim domem ze śniegu. Wtedy dostrzegł nadchodzącego Kubusia Puchatka, który krążył wokół, badając grunt i coś do siebie mamrotał. Zainteresowany Prosiaczek spytał go, co robi, na co Puchatek odpowiedział, że śledzi ślady, jednak nie mógł określić, kogo. Prosiaczek zdecydował się dołączyć do przyjaciela. Po krótkim czasie oboje zauważyli, że do tropionego zwierzęcia dołączyło drugie, co można było wywnioskować z nowych śladów. Puchatek, nieco zaniepokojony nieznajomością tego, co tropią, poprosił Prosiaczka, aby trwał u jego boku. Puchatek przypuszczał, że mogą to być dwie łasice, choć ani on, ani Prosiaczek nie mieli pojęcia, jak wygląda łasica.
Kiedy kontynuowali swoje poszukiwania, zauważyli, że do dwóch tropionych zwierząt dołączyło trzecie – świadczyły o tym dodatkowe ślady. Były one jednak innej formy niż poprzednie, co sugerowało, że nowe zwierzę jest innej natury.
Podążając dalej, obaj towarzysze czuli rosnący niepokój, nie wiedząc, jakie mogą być intencje zwierząt, które śledzą. Puchatek zaczynał myśleć, jak przyjemnie byłoby teraz spotkać Krzysia. Prosiaczek natomiast oznajmił, że musi niezwłocznie wrócić do domu, bo przypomniał sobie o ważnej sprawie do załatwienia.
Tymczasem Krzyś, siedzący na gałęzi drzewa, obserwował, co robią dwaj przyjaciele. Prosiaczek, dostrzegłszy Krzysia, odetchnął z ulgą i wrócił do domu. Krzyś wyjaśnił Puchatkowi, że nie ma powodów do obaw, ponieważ ślady, które śledzili, były ich własnymi, powstałymi podczas krążenia wokół małego zagajnika. Kubuś Puchatek, zrozumiał swój błąd i ruszył do domu na „co nieco”.
Rozdział czwarty, w którym Kłapouchy gubi ogon, a Puchatek go znajduje.
Kłapouchy, samotny osiołek mieszkający na skraju Lasu, spędzał czas stojąc wśród ostów i zamyślając się nad światem. Gdy przechodził tamtędy Kubuś Puchatek, Kłapouchy ucieszył się na myśl o możliwości przerwania swoich refleksji na rzecz rozmowy z misiem. Puchatek, przyglądając się osiołkowi, zauważył, że brakuje mu ogona. Kiedy wspomniał o tym Kłapouchemu, ten zmartwił się bardzo. Oboje zastanawiali się, co mogło się stać z ogonem. Puchatek przypuszczał, że Kłapouchy pewnie gdzieś go zostawił. Osiołek był przekonany, że ktoś mu go ukradł. Puchatek obiecał, że odnajdzie ogon Kłapouchego. Chcąc dotrzymać słowa, od razu wyruszył na poszukiwania.
Był przepiękny wiosenny dzień, a misiowi wydawało się, że jego marsz jest całkiem przyjemny. Przeszedł przez zagajnik pełen jodeł, polany porośnięte jałowcem i wrzosami, przez piaszczyste tereny i kolejne wrzosowiska, aż w końcu dotarł do domu Sowy Przemądrzałej. Sowa mieszkała w pięknym domu pod kasztanami. Przy wejściu była kołatka i sznurek. Puchatek zapukał kołatką i na wszelki wypadek zadzwonił dzwonkiem. Wszedł do środka i opowiedział Sowie o problemie Kłapouchego, prosząc o radę. Sowa zasugerowała, żeby napisać ogłoszenie i wyznaczyć nagrodę dla tego, kto znajdzie ogon Kłapouchego. Jedyną osobą w Stumilowym Lesie, która umiała pisać, był Krzyś. To on zrobił napisy na drzwiach Sowy. Sowa, chcąc pochwalić się swoim domem, poprosiła Puchatka, aby wyszli na zewnątrz. Puchatek spojrzał na napisy, a potem na kołatkę i dzwonek z chwościkiem. Wydawało mu się, że chwościk jest czymś znajomym. Po chwili zrozumiał, że to zgubiony ogon Kłapouchego. Sowa przyznała, że znalazła go w lesie, gdy był zaczepiony o krzaki, i zabrała ze sobą. Nie sądziła, że może być komuś potrzebny. Puchatek wiedział, że Kłapouchy na pewno go potrzebuje i natychmiast pobiegł, aby mu go zwrócić. Krzyś przybił ogon młotkiem na właściwe miejsce, a uradowany Kłapouchy był tak szczęśliwy, że zaczął biegać po Lesie i fikać koziołki. Również Puchatek cieszył się, widząc radość przyjaciela. Potem poszedł do domu na „małe co nieco”, aby nabrać sił.
Rozdział piąty, w którym Prosiaczek spotyka słonia.
Krzyś podzielił się z Kubusiem Puchatkiem i Prosiaczkiem informacją, że zobaczył słonia. Na te słowa, zarówno Prosiaczek, jak i Puchatek oznajmili, że oni również dostrzegli tego olbrzyma. Choć nie rozmawiali już więcej na ten temat, Kubuś i Prosiaczek ciągle zastanawiali się, jak mógł wyglądać owy słoń.
Idąc do domu, Prosiaczek i Puchatek nie mogli przestać myśleć o słoniu. Kubuś wpadł na pomysł, aby złapać tego słonia. Prosiaczek miał mu w tym pomóc. Plan był taki, że wykopią wielką dziurę na środku ścieżki, do której słoń wpadnie podczas przechodzenia. Nie byli jednak pewni, skąd słoń nadejdzie, więc nie wiedzieli, gdzie dokładnie wykopać dziurę. Rozważali też dodanie przynęty do dziury. Prosiaczek sądził, że najlepszą przynętą będą żołędzie, podczas gdy Puchatek uważał, że powinni użyć miodu. Prosiaczek zdawał sobie sprawę, że jeżeli zdecydują się na żołędzie, to on będzie musiał je zdobyć, dlatego postanowił zgodzić się na miód.
Mieli więc plan: Puchatek zdobędzie miód, a Prosiaczek wykopał dziurę. Puchatek wrócił do domu po miód, spojrzał do garnka, próbując trochę miodu. Resztki z garnka zabrał do wykopanej dziury. Umówili się z Prosiaczkiem, że rano, o szóstej, przyjdą sprawdzić, czy udało im się złapać jakiegoś słonia.
Puchatek poszedł spać. Kilka godzin później, obudził się z dziwnym uczuciem. Doszedł do wniosku, że jest głodny, więc wstał i podszedł do półki. Niestety, półka była pusta. Przypomniał sobie wtedy, że garnek z miodem zaniósł wieczorem do dziury. Wrócił więc do łóżka i próbował zasnąć, ale nie mógł. Zaczął liczyć owce, ale zamiast owiec, w głowie miał słonie. Każdy z nich wydawał się chcieć zjeść jego miód, więc Puchatek nie wytrzymał, wstał i poszedł do Głębokiej Dziury. Nie złapał żadnego słonia, a na dnie dziury był jego garnek. Wskoczył do dziury i zanurzył głowę w garnku, bo na dnie było trochę miodu.
Tymczasem Prosiaczek obudził się. Zastanawiał się, co zrobi, jeśli naprawdę złapali jakiegoś słonia. Może lepiej byłoby, gdyby pozostał w domu i nie patrzył na tego olbrzyma. Kto wie, czy taki słoń nie jest niebezpieczny dla prosiaczków i misiów. Może powiedzieć Puchatkowi, że boli go głowa i nie może wstać. Ale jeśli nie złapali słonia, to będzie mu smutno leżeć w łóżku całe przedpołudnie. Prosiaczek postanowił sprawdzić sam, czy złapali słonia, i jeśli tak, to wróci cicho do domu.
Puchatek wylizał miód i próbował wyjąć głowę z garnka. Im bardziej próbował, tym głębiej utykał. Postanowił więc rozbijać garnek o różne przedmioty. Ale nie widział, w co uderza.
Prosiaczek dotarł do Głębokiej Dziury, gdy Puchatek borykał się z garnkiem. Przestraszył się i z krzykiem pobiegł po Krzysia. Był przekonany, że to słoń siedzi w dziurze. Krzyś założył buty i poszedł sprawdzić, co naprawdę jest w Głębokim Dole. Tymczasem Puchatek trafił garnkiem o kamień, skorupy pękły i uwolniały głowę misia. Krzyś śmiał się z pomyłki Prosiaczka. Prosiaczek był zawstydzony i uciekł do domu, a Kubuś Puchatek i Krzyś poszli na śniadanie.
Rozdział szósty, w którym Kłapouchy obchodzi swoje urodziny i dostaje dwa prezenty.
Kłapouchy stał nad krawędzią strumyka, obserwując swoje odbicie w wodzie. Wydawał się zadowolony z tego, co widział. W tym momencie Kubuś Puchatek przechodził obok i postanowił przywitać osiołka. Kłapouchy wyglądał jak zwykle trochę ponuro, więc miś zapytał, czy coś go niepokoi. Osiołek oznajmił, że dzisiaj są jego urodziny, ale nikt nie zjawił się, aby mu złożyć życzenia, ani nie przyniósł prezentu. Puchatek złożył Kłapouchemu życzenia i postanowił poszukać dla niego jakiegoś podarunku, po czym wrócił do domu.
Na progu swojego domu spotkał Prosiaczka, któremu opowiedział o smutku Kłapouchego. Puchatek postanowił podarować osiołkowi swój ostatni słoik z miodem. Prosiaczek zaproponował, aby to był prezent od nich obu. Puchatek jednak nie zgodził się na to. Wtedy Prosiaczek postanowił podarować Kłapouchemu swój ostatni balonik, co wydało się miśkowi świetnym pomysłem.
Kiedy Puchatek przenosił słoik z miodem przez las, nagle poczuł głód. Usiadł, aby zjeść miód, ciesząc się, że przewidział, aby zabrać ze sobą trochę prowiantu. Po zjedzeniu miodu zastanawiał się, dokąd idzie. Gdy przypomniał sobie, że idzie na urodziny Kłapouchego i że miód miał być prezentem, poczuł wstyd, że go zjadł. Postanowił jednak, że pusty słoik też może być dobrym prezentem, i udał się do Sowy, aby ta napisała na nim urodzinowe życzenia. Sowa napisała odpowiednie słowa i miś kontynuował swoją drogę.
Tymczasem Prosiaczek niosąc balonik, potknął się i upadł, przez co balonik pękł. Prosiaczek nie wiedział, co teraz zrobić. Postanowił jednak pójść do Kłapouchego, aby przynajmniej złożyć mu życzenia. Kłapouchy cieszył się z życzeń, a potem Prosiaczek opowiedział mu o swoim baloniku. Kłapouchy oglądał pęknięty balonik, kiedy na polanie pojawił się Puchatek ze swoim prezentem. Pusty słoik i pęknięty balonik okazały się doskonałym połączeniem – słoik mógł służyć jako pojemnik, a pęknięty balonik był czymś, co można do niego włożyć. Osiołek wkładał balonik do słoika i wyjmował go, wyglądając na bardzo szczęśliwego.
Rozdział siódmy, w którym Mama – Kangurzyca z Maleństwem przybywają do Lasu i Prosiaczek bierze kąpiel.
Pewnego dnia w Lesie pojawiły się nowe stworzenia: Mama Kangur i Maleństwo. Królik był nieco zaniepokojony tym nowym towarzystwem i spotkał się z Puchatkiem i Prosiaczkiem, aby przedyskutować sprawę. Przedstawił pomysł, że powinni przekazać Mamie Kangurzycy, że nie jest mile widziana, wymyślając przy tym specjalny plan. Przyjaciele postanowili porwać Maleństwo, aby go zwrócić Mamie Kangurzycy tylko wtedy, gdy zgodzi się opuścić Las. Wykonanie planu nie było jednak takie proste, ponieważ Mama Kangurzyca nigdy nie spuszczała Maleństwa z oka, a poza tym mogła biegać dużo szybciej niż oni.
Królik wymyślił, że Puchatek powinien odwrócić uwagę Mamy Kangurzycy, podczas gdy on porwie małego kangura, a Prosiaczek wskoczy do jej torby. Kiedy Mama Kangurzyca zauważy różnicę, zrozumie, że Maleństwo zostanie jej zwrócone tylko wtedy, kiedy obieca opuścić Las. Plan wydawał się idealny, więc przyjaciele wyruszyli, aby go zrealizować.
Mama Kangurzyca i Maleństwo bawili się na polanie, gdzie synek trenował skoki. Przyjaciele podeszli do nich, a Puchatek, aby odwrócić uwagę Mamy Kangurzycy, zaczął recytować wiersz, który sam wymyślił. Mama Kangurzyca rozmawiała z Puchatkiem i słuchała wiersza, ale nie spuszczała dziecka z oka. Miała zamiar wrócić do domu, więc próbowała pośpieszyć synka. W tym momencie Królik wskazał na drzewo i zaczął się zastanawiać, co to za ptak na gałęzi. Mama Kangurzyca na moment odwróciła głowę. Wtedy Królik porwał Maleństwo, a Prosiaczek wskoczył do torby Mamy Kangurzycy. Kangurzyca była trochę zdziwiona nagłym zniknięciem Królika i Prosiaczka, ale myślała, że Maleństwo siedzi w jej torbie, więc biegała do domu.
Podróż w torbie Kangurzycy nie była komfortowa dla Prosiaczka, a kiedy dotarli do domu Kangurzycy, nie było tam jego przyjaciół, więc nie mógł jej przekazać, że Maleństwo zostało porwane.
Mama Kangurzyca była na początku zaniepokojona widząc Prosiaczka zamiast swojego synka, ale szybko się uspokoiła. Wiedziała, że Krzyś nie pozwoliłby na zrobienie krzywdy jej dziecku. Pomyślała, że jej przyjaciele chcieli z niej zażartować, więc postanowiła kontynuować żart. Traktowała Prosiaczka tak, jak zwykle traktuje Maleństwo. Prosiaczek krzyczał, że nie jest jej synkiem, ale Mama Kangurzyca nie zwracała na to uwagi. Zrobiła mu kąpiel, a następnie podała łyżkę tranu. Prosiaczek nigdy wcześniej się nie kąpał, więc po kąpieli jego skóra zmieniła kolor.
Podczas gdy Prosiaczek był z Mamą Kangurzycą, Krzyś odwiedził ich dom. Powiedział, że Maleństwo bawi się z Królikiem. Prosiaczek, widząc otwarte drzwi, skorzystał z okazji i uciekł. Po drodze do domu wytarzał się w ziemi, aby odzyskać swój pierwotny kolor.
Mama Kangurzyca i Maleństwo w końcu zostali w Lesie i zaprzyjaźnili się z Królikiem, Puchatkiem i Prosiaczkiem. Pomimo początkowego nieporozumienia, wszyscy stali się dobrymi przyjaciółmi.
Rozdział ósmy, w którym Krzyś staje na czele Przyprawy do bieguna północnego.
Był ciepły, letni poranek, kiedy Puchatek ruszył z wizytą do swojego przyjaciela Krzysia. Zastawszy go na schodach, próbującego dopasować buty do swych małych stóp, Puchatek dowiedział się o wyprawie, która miała rozpocząć się tego dnia. Krzyś chciał odkryć biegun północny i poprosił Puchatka, aby zawiadomił wszystkich ich przyjaciół.
Tak więc Puchatek, choć nie do końca zrozumiał na czym polegało to przedsięwzięcie, z entuzjazmem pobiegł się w głąb lasu, aby przekazać wiadomość. Po chwili spotkał Królika, ale ze względu na swoje niewielkie zrozumienie celu wyprawy, poprosił go o wzięcie udziału w 'Przyprawie z Krzysiem’.
Kiedy wszyscy zebrali się na skraju lasu, wyprawa wreszcie rozpoczęła się. Prowadzący grupę Krzyś i Królik ruszyli z determinacją, a tuż za nimi szedł Puchatek z Prosiaczkiem. Kangurzyca z Maleństwem schowanym w kieszeni oraz Sowa towarzyszyły im, podobnie jak Kłapouchy i liczni krewni Królika, zamykając procesję.
Puchatek, aby umilić podróż, zaczął śpiewać swoją ulubioną piosenkę, ale gdy Krzyś stwierdził, że zbliżają się do Niebezpiecznego Miejsca, cała grupa zamilkła. W obawie przed potencjalnymi zasadzkami wszyscy przeszli dalej, ale bez żadnych komplikacji dotarli do brzegu strumienia.
Tam Krzyś zdecydował, że to idealne miejsce na odpoczynek. Każdy z uczestników 'Przyprawy’ wyciągnął swój prowiant, oprócz Kłapouchego, który nie przyniósł nic ze sobą. Na szczęście, znalazł dla siebie małą kępę ostu.
Zasiadłszy w koło, przyjaciele zaczęli sobie opowiadać historie, a Maleństwo z radością bawiło się w kałuży. Kangurzyca z dumą patrzyła na swoje Maleństwo, które po raz pierwszy myło się samodzielnie. Jednak zabawa nagle przerwała się, gdy Maleństwo z pluskiem wpadło do wody.
Woda przekształciła się w gwałtowny strumień, przenosząc Maleństwo do następnej kałuży. Kangurzyca była zaniepokojona, ale Kłapouchy natychmiast ruszył na ratunek, próbując wyciągnąć Maleństwo swoim ogonem. Maleństwo jednak cieszyło się pływaniem, nie zdając sobie sprawy z niebezpieczeństwa.
Puchatek, widząc rozpacz w oczach Kangurzycy, pobiegł do Umówionej Kryjówki – sekretnego miejsca, które tylko on i Krzyś znali – i wrócił z dużym drewienkiem. Przerzucając je przez strumień, zapewnili Maleństwu bezpieczną kładkę, po której wyszło na brzeg.
Pewien szczegół drewienka przyciągnął uwagę Krzysia – była to część jego starego, drewnianego konika na biegunach. Nie wierzył własnym oczom, kiedy zrozumiał, że odkryli biegun północny. Krzyś szybko wbił drewienko w ziemię, przytwierdził do niego tabliczkę, która informowała, że to jest biegun północny i że został odkryty przez Kubusia Puchatka.
W ten sposób, co miało być zwykłą 'Przyprawą z Krzysiem’ okazało się być wielką wyprawą odkrywczą, której nikt z przyjaciół nigdy nie zapomniał.
Rozdział dziewiąty, w którym Prosiaczek zewsząd jest otoczony wodą.
Pewnego dnia, kiedy Prosiaczek otworzył oczy, zobaczył, że cały świat pływa. Deszcz padał nieprzerwanie przez wiele dni, a dom Prosiaczka, zbudowany na drzewie, otaczała teraz powódź. Biedny Prosiaczek siedział samotnie na swoim wysokim drzewie, czując niepokój, gdy woda powoli zalewała jego norkę. Zastanawiał się, co mógłby zrobić w tej sytuacji. W końcu, przypomniał sobie historię opowiedzianą kiedyś przez Krzysia o rozbitku na bezludnej wyspie, który wysłał list w butelce prosząc o pomoc. Zdecydował, że spróbuje zrobić to samo.
Tymczasem Puchatek, który mieszkał w dziupli na zboczu wzgórza, obudził się, odkrywając, że woda wlewa się do jego domu. Wziął swoje garnki z miodem i usiadł na najwyższej gałęzi drzewa, aby uchronić się przed powodzią. Gdy siedział tam, zauważył coś niezwykłego przepływającego obok – butelkę. Puchatek złapał butelkę, zaintrygowany jej zawartością. Wyciągnął z niej list, ale niestety nie umiał czytać. Postanowił przepłynąć na wypełnionym powietrzem garnku do Krzysia, aby ten mógł przeczytać mu list.
Kiedy Puchatek dotarł do Krzysia, ten natychmiast przeczytał list i dowiedzieli się, że Prosiaczek potrzebuje pomocy. Puchatek, Krzyś i Sowa natychmiast rozpoczęli planowanie akcji ratunkowej. Wiedząc, że misiowy garnek nie pomieści wszystkich trzech, Puchatek wpadł na pomysł, aby użyć parasola Krzysia jako łodzi. W ten sposób, odwracając go do góry dnem, stworzyli niezwykłe pływające urządzenie.
Następnie, wszyscy wsiedli do parasola-łodzi i ruszyli na ratunek Prosiaczkowi. Sowa leciała z nimi, a jej zadaniem było przekazać Prosiaczkowi wiadomość, że pomoc jest już w drodze. Po długiej i trudnej podróży, dotarli w końcu do drzewa, na którym siedział Prosiaczek. Z wielkim ulgą i radością uratowali swojego przyjaciela z tej niebezpiecznej sytuacji. Tego dnia, wśród zniszczenia spowodowanego przez powódź, triumfowała przyjaźń i odwaga.
Rozdział dziesiąty, w którym Krzyś wydaje przyjęcie na cześć Kubusia Puchatka i tu się żegnamy
Kiedy słońce w końcu wyjrzało zza chmur, a deszcz przestał padać, Krzyś postanowił uczcić to wydarzenie oraz odwagę Puchatka poprzez organizację przyjęcia. Poprosił Sowę, aby rozniosła wiadomość o przyjęciu do wszystkich mieszkańców Lasu, a ta chętnie zgodziła się na to zadanie.
Puchatek, zaszczycony tą okazją, był pełen radości. Wiedział, że to będzie okazja dla Krzysia, aby opowiedzieć wszystkim o ich przygodach – jak uratowali Prosiaczka, jak Puchatek stworzył swoje własne pływające urządzenia z garnka i parasola.
Kiedy nadszedł dzień przyjęcia, ustawiono długi stół pełen przysmaków, a wszyscy mieszkańcy Lasu zebrali się wokół. Kiedy wszyscy się nasycili, Krzyś zaczął mówić. Powiedział, że to przyjęcie jest na cześć kogoś bardzo specjalnego, kogo wszyscy dobrze znają, a na koniec przemówienia chciał wręczyć mu prezent.
W momencie przerwy w przemówieniu Krzysia, Kłapouchy, który zawsze miał skłonność do myślenia, że wszystko dotyczy właśnie niego, wstał i zaczął składać podziękowania za przyjęcie, które, jak myślał, zostało zorganizowane na jego cześć. Inni mieszkańcy Lasu, w tym Puchatek i Prosiaczek, byli trochę zaskoczeni tą przemową, ale Krzyś nie zwrócił na nią uwagi i kontynuował swoje przemówienie.
Otworzył prezent – pudełko pełne kolorowych ołówków – i podarował go Puchatkowi. Puchatek był niezwykle zadowolony i wdzięczny za ten prezent. Kiedy przyjęcie dobiegło końca, wszyscy mieszkańcy Lasu podziękowali Krzysiowi za wspaniały wieczór i powoli rozeszli się do swoich domów, z głowami pełnymi wspomnień o niezwykłym dniu.
0 komentarzy