EduZabawyLogo

Postaw nam kawę:

 

Postaw nam kawę

 

Newsletter

Zapisz się na newsletter aby otrzymywać pomocne materiały dydaktyczne raz na dwa tygodnie.

Polub nas:

Reklama:

Lektura: Dywizjon 303 – streszczenie szczegółowe

Zapoznanie się ze szczegółowym streszczeniem lektury „Dywizjon 303” jest niezwykle wartościowe z perspektywy przygotowania do egzaminów, sprawdzianów i kartkówek. Posiadanie dogłębnej wiedzy na temat treści i wydarzeń z książki pozwala na udzielanie precyzyjnych odpowiedzi na pytania związane z fabułą, postaciami i ważnymi wydarzeniami. Szczegółowe streszczenie umożliwia lepsze zrozumienie i interpretację głównych wątków oraz zagadnień poruszanych przez autora, co jest kluczowe przy analizie literackiej. Dodatkowo, zapamiętanie ważnych szczegółów z lektury pozwala na tworzenie spójnych i przekonujących wypowiedzi, co jest istotne podczas pisania odpowiedzi lub esejów na temat „Dywizjonu 303”. Ponadto, szczegółowe streszczenie stanowi także skuteczną formę powtórki i utrwalenia wiedzy, co może przysłużyć się lepszej ocenie i osiągnięciu sukcesu w związanych z lekturą zadaniami edukacyjnymi.

Rozdział 1 Bitwa o Brytanię w 1940 roku

Wielkim punktem zwrotnym w historii II wojny światowej było sformowanie Dywizjonu 303, znanego jako Eskadra Kościuszkowska, 2 sierpnia 1940 roku. Wówczas to Polska, po upadku Francji, znalazła się wśród tych krajów, które musiały bronić się przed nazistowskimi Niemcami. Opanowana przez blady strach Wielka Brytania szybko przygotowywała się do obrony, a polscy żołnierze pragnęli się zrewanżować za porażkę sprzed roku.

Bitwa o Anglię, nazwana tak z uwagi na niemiecki atak przy użyciu sił powietrznych Luftwaffe, stała się punktem kulminacyjnym walki o przetrwanie Wielkiej Brytanii. Polscy piloci z Dywizjonu 303 wkroczyli do walki w trzecim, najbardziej intensywnym etapie konfliktu, rozpoczynając swoje działania 30 sierpnia 1940 roku. Przez kolejne 43 dni, ich bohaterstwo i umiejętności doprowadziły do zestrzelenia aż 126 niemieckich samolotów.

Wyczyn Dywizjonu 303 zatrzymał niemiecką ofensywę i przywrócił nadzieję nie tylko Brytyjczykom, ale i całej Europie. Ludzie zobaczyli, że hitlerowskim najeźdźcom można się przeciwstawić i pokonać. Winston Churchill, brytyjski premier, oddał hołd wszystkim lotnikom tymi słowami: „Nigdy w dziedzinie ludzkich konfliktów tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym.”

Dywizjon 303 stał się nie tylko symbolem polskiego bohaterstwa, ale również ikoną walki o wolność i pokonania tyrana. Jego udział w obronie Wielkiej Brytanii pozostaje jednym z najbardziej niezwykłych przykładów odwagi, poświęcenia i determinacji, które przyczyniły się do przełamania potęgi niemieckiej ofensywy i odwrócenia losów wojny.

Rozdział 2 Myśliwiec

Rozdział ten koncentruje się na pilotach samolotów, którzy na ziemi prowadzą zwyczajne życie, ale w momencie wznoszenia się w powietrze stają się jednością z maszyną i skupiają się wyłącznie na pokonaniu wroga. Kiedy unoszą się w chmurach, nie ma czasu na rozważania ani analizy, ponieważ o ich życiu decydują zaledwie sekundy. To wtedy liczą się wypracowane odruchy, zdobyte doświadczenie i ostry wzrok.

Bitwy powietrzne, które rozgrywają się nad głowami zwykłych mieszkańców, trwają zaledwie kilkanaście minut, a wynik tych krótkich starć decyduje o losach milionów ludzi. To właśnie tam, na wysokościach, niezwykłe zdolności i umiejętności pilotów są poddawane największej próbie. Ich reakcje muszą być natychmiastowe, decyzje podejmowane w ułamkach sekund, a każdy ruch musi być precyzyjny i świadomy.

W powietrzu piloci muszą polegać na swoich instynktach i szkoleniu, które przekształca je w walecznych wojowników. To właśnie tam, na tle błękitnego nieba, walczy się o przetrwanie, o ocalenie swego kraju i wolności. Każdy lotnik musi być gotów poświęcić swoje życie dla większego dobra, dla obrony wartości, w które wierzy. To jest ich zadanie, ich misja.

Ten rozdział ukazuje, jak niezwykłe są umiejętności i determinacja tych lotników, którzy zwykłych chwil na ziemi zamieniają w niewiarygodne, epickie walki w powietrzu. To oni, dzięki swoim wyszkolonym zmysłom i odwadze, stają się strażnikami nieba i główną nadzieją na zwycięstwo. W tych chwilach, kiedy zderzają się ze wrogiem w chmurach, ich działania stają się kluczowe dla przebiegu całej wojny.

Rozdział 3 Pierwsza walka

31 sierpnia 1940 r. Dywizjon 303 pełnił patrol nad londyńskim niebem, przygotowując się do przejścia z lotów szkoleniowych do pełnoprawnych walk. W tym czasie dywizjonem dowodził major Ronald Kellet, Anglik, który wykazywał pewne zastrzeżenia wobec Polaków.

W ciągu popołudniowych godzin, otrzymali rozkaz dołączenia do eskadry A. W trakcie lotu dostrzegli powracające do Francji niemieckie bombowce. Polscy piloci natychmiast włączyli się do ataku, jednak niespodziewanie pojawiły się niemieckie myśliwce Messerschmitty 109. Rozpoczęła się zacięta walka, w której major Kellet zdołał zestrzelić jednego z samolotów wroga. Nieświadomy, że wystawia się na ostrzał pozostałych Messerschmittów, byłby prawdopodobnie zestrzelony, gdyby nie interwencja polskich pilotów. Dywizjon 303 odniósł ostateczne zwycięstwo, strącając łącznie 6 niemieckich samolotów, nie ponosząc przy tym żadnych strat. Atmosfera na lotnisku wypełniła się radością.

Kolejne dni przyniosły sławę sukcesów Dywizjonu 303, które zaczęły być podziwiane w całej Wielkiej Brytanii. Polscy piloci stali się wzorem odwagi, determinacji i umiejętności bojowych. Ich heroizm i niezłomność były cenione, a ich osiągnięcia stanowiły źródło nadziei dla społeczeństwa. Polscy lotnicy z Dywizjonu 303 stali się inspiracją dla wielu, a ich wysiłki w obronie kraju przyczyniły się do budowania powszechnego szacunku.

Rozdział 4 Koleżeńskość

2 września 1940 r. Dywizjon 303 uczestniczył w walkach nad Dover, gdzie polscy piloci na swoich zwrotnych samolotach Hurricane okazali się skuteczni w starciu z niemieckimi Messerschmittami. W miarę upływu czasu, coraz więcej niemieckich myśliwców odłączało się od głównej eskadry, decydując się na powrót do Francji.

Wśród tych odłączających się samolotów znalazł się jeden, który stał się celem pościgu porucznika Mirosława Ferića. W wyniku wymiany ognia, jego samolot został uszkodzony – pękły przewody, a olej zalał przednią szybę. Z trudnościami w obserwowaniu sytuacji i ograniczoną widocznością spowodowaną olejem, Ferić postanowił wrócić do bazy w Anglii. Jednak z powodu braku oleju, silnik zaczął się psuć, a polski pilot musiał kontynuować lot w trybie ślizgowym, podobnie jak szybowiec. Wówczas Kanał La Manche roztaczał się pod nim, a obawy o możliwość dotarcia na ląd narastały.

W chwili, gdy Ferić zaczynał tracić nadzieję, niespodziewanie pojawiły się dwa inne myśliwce pilotowane przez podporucznika Łokuciewskiego i porucznika Paszkiewicza. Ci towarzyszyli mu w drodze powrotnej, stanowiąc osłonę i wsparcie.

Podczas dalszego lotu, polska trójka natrafiła na dwa niemieckie Messerschmitty, które jednak nie podjęły walki. Dzięki pomocy swoich towarzyszy, Ferić mógł bezpiecznie dotrzeć do bazy, niepogrożony przez Niemców, i dokonać awaryjnego lądowania.

To napięte zdarzenie pokazuje, jak polscy piloci z Dywizjonu 303 nie tylko wykazywali się odwagą i determinacją w walce, ale również okazywali wzajemne wsparcie i solidarność. W trudnym momencie, kiedy Ferić znalazł się w niebezpieczeństwie, Łokuciewski i Paszkiewicz stanęli u jego boku, zapewniając mu bezpieczny powrót do bazy. To wyraźnie pokazuje silne więzi i zaufanie między pilotami dywizjonu, którzy w jedności tworzyli nieodłączną część sukcesu polskiego lotnictwa.

Rozdział 5 A gdy kul zabrakło…

W tym rozdziale ukazana jest niezwykła zaciętość pilotów z Dywizjonu 303, szczególnie dwudziestopięcioletniego sierżanta Stefana Karubina. Po swojej misji nad ujściem Tamizy, podczas powrotu, jego klucz został zaatakowany przez wrogie samoloty. Mimo tego, Stefan zdołał uciec, ale stracił kontakt z resztą dywizjonu. Nagle napotkał samotnego Me-109 i odważnie przystąpił do walki, zestrzeliwując wroga. Jednak radość nie trwała długo, gdyż sierżant Karubin sam padł celem ostrzału.

Wraz z dwoma innymi Hurricane’ami, sierżant Karubin ruszył w pościg za niemieckim samolotem. Oddał kilka strzałów, widząc jak wydobywała się z wroga smuga dymu. Niemniej jednak, przeciwnik nie tracił prędkości. Mimo wyczerpania amunicji, Stefan nie poddał się i kontynuował polowanie. Zwiększył prędkość, aby wyprzedzić wroga, a następnie skierował swoją maszynę prosto w kierunku Messerschmitta. W ostatniej chwili wykonuje zręczny manewr, aby uniknąć kolizji. W oddali słyszał jedynie odgłos rozbijającego się niemieckiego myśliwca.

Ten fragment podkreśla wytrwałość i determinację sierżanta Karubina, który mimo braku amunicji nie poddał się i kontynuował walkę. Jego odwaga i umiejętności pilotażu umożliwiły mu przewyższenie przeciwnika i zniszczenie jego samolotu, mimo narażenia na niebezpieczeństwo. To także dowód na wysoki poziom szkolenia i profesjonalizmu polskich pilotów, którzy byli zdolni sprostać wrogowi w trudnych sytuacjach i wykazać się sprytem i zwinnością w walce powietrznej.

Rozdział 6 Raz na wozie, raz pod wozem

Sukcesy Dywizjonu 303 budziły podejrzenia pułkownika Stanleya Vincenta, dowódcy lotniska w Northolt. Zdecydował się osobiście sprawdzić, czy raporty o liczbie zestrzeleń polskich pilotów nie były przesadzone. Podczas jednej z walk miał okazję zobaczyć zaciętość i odwagę, które potwierdziły autentyczność tych relacji. W uznaniu ich męstwa, nazwał ich nieustraszonymi szaleńcami.

Następnego dnia nastąpił masowy atak Niemców, wynikający z ich zmienionej taktyki. Po wielu porażkach musieli zmienić strategię, aby odwrócić losy wojny na swoją korzyść. Niemieckie Messerschmitty operowały na wysokościach niedostępnych dla samolotów Hurricane.

Gdy polscy piloci dostrzegli niemieckie bombowce, natychmiast przystąpili do ataku. Niemieckie myśliwce odpowiedziały z góry. Nadszedł jeden z najtrudniejszych momentów dla Dywizjonu 303. Dowodzący dywizjonem, major Zdzisław Krasnodębski, odniósł poważne oparzenia i musiał się ratować, skacząc z samolotu. Po zaciekłej walce, Niemcy zmuszeni byli wycofać się do Francji z powodu braku paliwa. Dywizjon 303 stracił pięć samolotów spośród dziewięciu uczestniczących w starciu, a czterech pilotów zostało rannych. Mimo to, udało się osiągnąć cel, ponieważ zgrupowanie bombowców nie dotarło do swojego celu i zmuszone było zawrócić. Ten sukces został entuzjastycznie przyjęty przez Brytyjczyków, a członkowie dywizjonu otrzymali listy gratulacyjne od generała Sikorskiego. Porucznik Urbanowicz został tymczasowym dowódcą dywizjonu, zastępując rannego majora Krasnodębskiego.

Rozdział 7 Tłusta przekąska: Dorniery

W sobotę, 7 września 1940 r., Londyn doświadczył tragicznego dnia, zarówno dla miasta, jak i dla angielskiego lotnictwa. Niemieckie bombowce dotarły do stolicy i zrzuciły wiele bomb na miasto. Jednak przed rozpoczęciem bombardowania, Dywizjon 303 wyruszył do akcji. Polscy piloci stanęli w obliczu nieprzyjacielskiej floty, zestrzeliwując 14 samolotów, w tym liczne Dorniery 215, które były bombowcami. Niestety, również ponieśli straty, tracąc dwa myśliwce. Porucznik Marian Pisarek, jednym z pilotów, zmuszony był opuścić samolot i ratować się skokiem ze spadochronem.

Tego dnia, artyleria przeciwnika odegrała również znaczącą rolę, zestrzeliwując 28 niemieckich bombowców, co było rekordowym wynikiem w historii dziennych walk. Niestety, nie wszyscy brytyjscy żołnierze wykazali tę samą determinację i waleczność. Porucznik Urbanowicz wspominał jedno ze swoich lądowań na jednym z lotnisk, gdzie miał uzupełnić zapasy amunicji i paliwa. Widok, który mu się tam ukazał, był zaskakujący. Podczas gdy Londyn płonął i czas naglił, kilku angielskich żołnierzy spokojnie przebywało w bunkrze, pijąc herbatę i podjadając kanapki z dżemem. To zapadło w pamięć Urbanowicza jako symbol niewłaściwej postawy w obliczu walki i niebezpieczeństwa, w której wszyscy się znaleźli.

Rozdział 8 Ból

Podczas ataku bombowego na Londyn, podporucznik Kazimierz Daszewski, znany jako Długi Joe, zanotował sukces zestrzelenia jednego z bombowców wroga, a następnie ruszył w pościg za kolejnym. Jednak niespodziewanie został otoczony przez niemieckie samoloty Messerschmitt. W wyniku trafienia pociskiem, jego kabina została zniszczona, a on sam ciężko ranny. Dodatkowo, gorący glikol rozprysnął się na jego twarzy, wywołując nieznośny ból. Daszewski był zmuszony się katapultować. Niestety, jego prawa strona ciała została sparaliżowana, co utrudniało mu otwarcie spadochronu. Po wielu trudnościach, udało mu się go otworzyć, korzystając z lewej ręki. Lądował na nieznanym terenie w jakiejś wsi, ale jedynym, czego pamiętał, był nieustanny ból. Miejscowi mieszkańcy zaoferowali mu pomoc, opatrzyli rany i odcięli spadochron. Po utracie przytomności, Daszewski został przewieziony do szpitala, gdzie spędził trzy miesiące, dochodząc do zdrowia. Po wyzdrowieniu nie zrezygnował z walki i powrócił do służby lotniczej, gotowy stawić czoła kolejnym wyzwaniom.

Rozdział 9 Uśmiech poprzez krew

Podporucznik Jan Zumbach leciał jako trzeci w kluczu za samolotem dowódcy. Jego zadaniem było zapewnienie ochrony dla reszty formacji. Jednak po pewnym czasie, stracił z oczu samolot dowódcy i postanowił go odnaleźć. Zauważył myśliwiec, który sądził, że należy do swojego dowódcy, i podjął próbę dogonienia go. Kiedy zbliżył się, zaczął dostrzegać różnice między tym samolotem a swoim. Uświadomił sobie, że to niemiecki myśliwiec. Bez wahania otworzył ogień i ostrzelał przeciwnika. Wkrótce do walki włączył się kolejny Messerschmitt, gotowy udzielić wsparcia swojemu towarzyszowi. Zumbach szybko podjął decyzję o ucieczce. W miarę upływu czasu, nadlatywało coraz więcej niemieckich myśliwców, które otaczały go z każdej strony. Choć kilkakrotnie na niego strzelano, żaden z pocisków nie trafił w jego maszynę. Zumbach był pełen potu, a jego nerwy były napięte, wiedząc, że sytuacja staje się coraz bardziej niebezpieczna.

Nagle, wydarzyło się coś nieoczekiwanego. Pilot niemieckiego Messerschmitta, który leciał najniżej, zobaczył smugi dymu i przypuszczał, że został trafiony. W obawie przed dalszym atakiem, szybko ukrył się w chmurach, a reszta niemieckich pilotów była zdezorientowana. Zumbach natychmiast skorzystał z tej okazji i skierował się w dół. Ten zręczny manewr uratował mu życie, gdyż piętnaście minut później już bezpiecznie lądował na lotnisku, witany przez radosnych przyjaciół.

Rozdział 10 Chmura

Rozgrywające się w powietrzu potyczki były często zależne od chmur, które odgrywały niezwykle ważną rolę. To właśnie chmury uratowały podporucznika Jana Zumbacha przed niebezpieczeństwem. Również sierżant Kazimierz Wünsche, będąc ściganym przez Messerschmitty, zdołał schronić się w chmurach. Niestety, zaczynało mu brakować paliwa, więc nie mógł dłużej pozostawać ukryty. Zmniejszył wysokość lotu i dostrzegł wrogie samoloty, które prowadziły ostrzał w kierunku innej chmury. Kiedy smugi pocisków przelatywały obok niego, podciągnął drążek i śmiało skierował się w górę, nie mając pełnej świadomości, co znajduje się przed nim. Upływający czas i malejąca ilość paliwa wywoływały niepokój u pilota. Nagle usłyszał trzask, a jego samolot został trafiony, przy czym gorący płyn z silnika oblał mu twarz. Aby ratować się, otworzył kabinę i w skoku wyskoczył. Natychmiast rozłożył spadochron, a następnie stracił przytomność. Gdy odzyskał świadomość, nadal spokojnie unosił się w powietrzu, otoczony przez latające Spitfire’y, które stanowiły mu osłonę przed Messerschmittami. Dzięki temu, bezpiecznie wylądował na ziemi.

Rozdział 11 Najliczniejsze zwycięstwo

7 września 1940 r. rozpoczęła się seria zmasowanych bombardowań na Londyn, które trwały przez siedem kolejnych dni. Celem tych ataków było załamanie morale brytyjskiego społeczeństwa. Niemiecka Luftwaffe prowadziła naloty zarówno w ciągu dnia, jak i w nocy, próbując zadać znaczne straty wrogiemu miastu. Niemniej jednak, nie wszystkie bombardowania przynosiły zamierzone efekty. Wielokrotnie sami Niemcy ponosili duże straty, a Brytyjczycy nie dawali się łatwo zastraszyć.

Jednym z najgroźniejszych ataków Luftwaffe był nalot przeprowadzony w środę, 11 września. Służby wywiadowcze alianckie miały świadomość planowanego bombardowania, które rozpoczęło się o godzinie 16. W pierwszej fazie kilka mniejszych grup samolotów miało odwrócić uwagę obrony brytyjskiej. Jednak ta taktyka nie zdała egzaminu, gdyż chwilę później nadciągnęła eskadra składająca się z 60 bombowców i 100 myśliwców. Napotkali oni jednak zacięty opór ze strony obrony. W tym kluczowym starciu Dywizjon 303 odniósł swoje najznaczące zwycięstwo, zestrzeliwując 17 samolotów nieprzyjaciela. Niestety, nie obyło się bez strat. Dwóch polskich lotników, porucznik Cebrzyński i sierżant Stefan Wójtowicz, poniosło śmierć podczas tej bitwy.

Rozdział 12 Wróg tańczy taniec śmierci

Jedną z skutecznych strategii w walce z Niemcami była tzw. „metoda Frantiszka”. Polegała ona na patrolowaniu myśliwców wzdłuż kanału, gdzie czekały na zmęczone i niedobitki niemieckie samoloty powracające z walki, które miały już niewielką ilość paliwa. Ta taktyka przynosiła pozytywne rezultaty.

Podporucznik Witold Łokuciewski, nazywany również Tolo, postanowił wykorzystać tę metodę w praktyce. W dniu 11 września udało mu się zlokalizować samotnie wracający Dornier 215 nad kanałem. Bez wahania zaatakował bombowiec, ostrzeliwując go i uszkadzając jeden z silników. Efektem tego była gwałtowna reakcja maszyny, wykonującej swego rodzaju „taniec śmierci” – najpierw wznosząc się w górę, a następnie opadając z impetem w dół.

Rozdział 13 Sierżant Frantiszek – dzielny Czech

Józef Frantiszek, utalentowany pilot pochodzenia czeskiego, był jednym z najbardziej nieustraszonych i zuchwałych lotników. Po inwazji Niemiec na Czechosłowację w 1939 roku, postanowił uciec do Polski, kradnąc samolot. Od tej pory towarzyszył Polakom w ich heroicznej walce przeciwko wrogowi. Po klęsce Polski, razem z innymi pilotami, uciekł do Francji, a po kolejnym upadku kraju znalazł się w Wielkiej Brytanii, gdzie dołączył do prestiżowego Dywizjonu 303.

Frantiszek był odważnym i niezwykle zdolnym pilotem, który często odnosił sukcesy w walce powietrznej. Jego niesubordynacja była jednak nieodłączną cechą jego charakteru. Nie zawsze słuchał rozkazów i często opuszczał swoją formację, aby ruszyć na samotne polowanie. To niewątpliwie przynosiło mu efekty w postaci zestrzeleń wrogich maszyn, ale naruszało plany dowództwa i stawiało innych pilotów w niebezpieczeństwie. Niewątpliwie było to niezgodne z dyscypliną wojskową.

Pomimo ostrzeżeń i upomnień, Frantiszek nie przestrzegał zakazu opuszczania formacji przed walką. Niepoprawne postępowanie pilota spowodowało, że dowódca Dywizjonu 303, porucznik Urbanowicz, musiał podjąć surowe działania. W zdecydowany sposób upomniał Frantiszka i zabronił mu opuszczania klucza przed bitwą. Na początku pilot wydawał się przestrzegać zakazu, ale po krótkim czasie powrócił do swoich samotnych łowów na nieprzyjacielskie maszyny. Wobec niereformowalnego zachowania Frantiszka, dowództwo zrezygnowało z dalszych prób kontrolowania jego działań, co wywołało ulgę wśród pozostałych pilotów.

Los Frantiszka okazał się jednak tragiczny. Podczas walki nad Kentem, podczas jednego z manewrów, jego samolot zahaczył skrzydłem o kopiec i uległ katastrofie. Pilot zginął na miejscu, kończąc swoje niezwykłe i pełne niebezpieczeństw życie w walce powietrznej.

Rozdział 14 Szare korzenie bujnych kwiatów

W bitwie o Anglię, istotną rolę odegrała nie tylko odważna załoga lotnicza, ale także niezwykle ważna rola ziemskiej obsługi, która miała kluczowe znaczenie w przygotowaniu samolotów do startu. Mechanicy, tankiści i inni specjaliści pełnili nieocenioną funkcję w utrzymaniu sprawności i gotowości bojowej maszyn. Polscy piloci żywili dla nich głęboką wdzięczność i miłość. Po każdej misji, samoloty były skrupulatnie sprawdzane, tankowane i naprawiane przez tych utalentowanych mechaników. Ich zaangażowanie i profesjonalizm zapewniały, że maszyny były w stanie wytrzymać intensywne codzienne loty. Warto zaznaczyć, że nie tylko wśród pilotów, ale również wśród ziemskiej obsługi można było znaleźć wielu Polaków, takich jak porucznik inżynier Wiórkiewicz, którzy przyczynili się do sukcesów Dywizjonu 303.

Rozdział 15 Lotnik bez lęku i skazy

Charakter walk powietrznych diametralnie różnił się od konfliktów na ziemi. W powietrzu, jedynie na początku bitwy utrzymywano szyk i toczono walki grupowe. Następnie samoloty rozpraszały się w różne strony, angażując się w indywidualne starcia, gdzie piloci musieli polegać wyłącznie na swoich umiejętnościach. Ci, którzy wykazywali się wyjątkowymi osiągnięciami, byli nazywani asami.

Jednym z takich asów był Witold Urbanowicz, który zdołał strącić imponującą liczbę 17 niemieckich samolotów. Jego odwaga i umiejętności sprawiły, że już od 5 września objął dowództwo nad Dywizjonem 303, ciesząc się uznaniem swoich kolegów pilotów.

Rozdział 16 Mit Messerschmitta 110

W początkowych miesiącach wojny szerzyły się plotki o nowym dwusilnikowym myśliwcu niemieckim, który miał posiadać stanowisko strzelca z tyłu. Mówiono, że ten supersamolot stanowi poważne zagrożenie, jednak liczba tych maszyn była ograniczona, co uniemożliwiło sojusznikom zweryfikowanie tych doniesień. Okazało się, że chodziło o samolot Messerschmitt Bf 110.

To dopiero w trakcie bitwy o Anglię Niemcy użyli większej liczby tych myśliwców. Obrońcy szybko zorientowali się, że rzeczywistość była mniej straszna, niż się wydawało. Po wyeliminowaniu strzelca z tyłu, co okazało się zadaniem stosunkowo łatwym, ciężki samolot stawał się bezbronny.

Rozdział 17 Podstępy

Podczas zaciekłej walki powietrznej obie strony sięgały po sprytne zagrania. W jednym z takich starć, pilot niemieckiego samolotu Messerschmitt Bf 109 wpadł w korkociąg, co wprowadziło podporucznika Zumbacha w przekonanie, że udało mu się zestrzelić wroga. Zawrócił więc do swojego klucza. Jednak nagle zauważył, że przeciwnik wydostał się z korkociągu i skierował się w kierunku Francji. Bez wahania, Zumbach wyruszył w pościg. Gdy dosięgł przeciwnika, ten ponownie wpadł w korkociąg. Tym razem polski pilot nie dał się zwieść i wytrwale ścigał go. Kiedy ich samoloty zbliżyły się do ziemi, niemiecki pilot wyprostował lot, lecz w tym krytycznym momencie Polak zdecydowanym strzałem zestrzelił go, kończąc tę zaciętą potyczkę powietrzną.

Rozdział 18 Losy się ważą

W niedzielę, 15 września, bitwa o Anglię osiągnęła punkt kulminacyjny. Luftwaffe przeprowadziła zmasowane ataki na Wielką Brytanię, dążąc do złamania jej obrony. Walki rozpoczęły się już o godzinie 9 rano i trwały przez cały dzień. Obrońcy stali przed ogromnym wyzwaniem, gdyż Niemcy rzucili w nią całą swoją siłę. Wraz z upływem czasu, alianci zaczęli odczuwać braki w swoich szeregach. Brakowało im samolotów, aby skutecznie odpierać ataki.

W południe nadleciało kolejne zgrupowanie niemieckich bombowców, które nie napotkało silnej obrony. Sytuacja wydawała się niezwykle niebezpieczna, ale w tym kluczowym momencie jeden z brytyjskich dywizjonów, który właśnie zakończył swoje zadanie, ruszył na pomoc. Z determinacją i zgraniem, brytyjscy lotnicy rozproszyli część bombowców, uniemożliwiając im skoncentrowany atak na Londynie. Ci, którzy dotarli do celu, spotkali się jednak z zaciętym oporem Dywizjonu 303 i innych brytyjskich lotników, którzy nieśli się do walki, by obronić swój kraj. Pomimo przewagi wroga, alianci odnieśli zwycięstwo i zdołali odeprzeć atak. Ta heroiczna obrona wzmocniła morale Brytyjczyków i dała im nadzieję na pokonanie niemieckiej agresji.

Rozdział 19 Losy się rozstrzygnęły

Przez cały długi dzień 15 września trwały intensywne naloty, które miały kluczowe znaczenie dla Bitwy o Anglię. To właśnie tego dnia polski dywizjon stanął do zaciętej walki z nieprzyjacielem, odnosząc liczne sukcesy i zestrzeliwując wiele samolotów Luftwaffe. W wyniku tych wydarzeń, Bitwa o Anglię zaczęła przechylać się na stronę Aliantów, przynosząc im doniosłe zwycięstwo.

Rozdział 20 “Zaczynamy poznawać Polaków”

W kolejnych dniach po 15 września, niemieckie ataki stopniowo osłabły, co potwierdziło kulminacyjną rolę tego dnia w Bitwie o Anglię. Resztki ataków zostały skutecznie odparte, a dzięki zwycięstwom pilotów w powietrzu, inwazja na ląd została udaremniona. Wśród tych odważnych pilotów znaczna liczba stanowiła Polacy, których było łącznie 144. Walczyli oni w czterech polskich dywizjonach, dwóch bombowych i dwóch myśliwskich, a wielu z nich również służyło w angielskich dywizjonach. Szczególną uwagę warto zwrócić na niezwykłość Dywizjonu 303, który wyróżniał się niezwykłą skutecznością, trzykrotnie przewyższającą średnią. Brytyjczycy doskonale zdawali sobie sprawę z wpływu, jaki Polacy mieli na losy bitwy, dlatego darzyli ich ogromnym szacunkiem.

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Pin It on Pinterest